Czekałam na niego niecierpliwie, chciałam jak najszybciej już go zobaczyć, ale czas ciągnął się i ciągnął i nie chciał się skończyć. Kiedy włączyłam komputer usłyszałam pukanie do drzwi.
- Serio? - pomyślałam zamykając laptopa i schodząc na dół. Otworzyłam drewnianą powłokę i zobaczyłam przed nimi Justina. Od razu mocno go przytuliłam i wciągnęłam do środka.
- A więc? Jesteśmy sami? - zapytał odkładając plecak na drugi stopień schodów.
- Tak - odparłam ciągnąc go głębiej.
- To co będziemy robić?
- Po pierwsze, zamówimy pizzę, po drugie obejrzymy jakiś film, po trzecie zagramy w coś, a po czwarte oj nie ważne co, ważne, że razem - odparłam pchając lekko chłopaka na kanapę. - Jaką pizzę lubisz?
- Hm, obojętnie. - odparł.
- Nie ma tak! No mów.
- Daj ja zamówię. - powiedział przechwytując telefon i wychodząc z pokoju. Po kilku minutach, oddaje mi urządzenie i siada na kanapie. - Już, jedzenie będzie za około godzinę.
- No dobra, no to, może wybierzmy jakiś film?
- Znowu horror?
- A nie wiem, twój wybór.
- Niech będzie ten gatunek filmowy, będziesz chociaż bardzo blisko mnie - odparł uśmiechając się do mnie. Tak właśnie, panicznie bałam się horrorów, ale oglądanie ich z Justinem nie wadziło mi zwłaszcza, że mogłam czuć się przy nim bezpieczna. Włożyłam płytę do dysku i wcisnęłam na pilocie przycisk "play". Video się zaczęło, a ja zajęłam miejsce na drugim końcu sofy. - Możesz się przysunąć, serio, nie gryzę.
Oboje zaśmialiśmy się, przysunęłam się do niego na tyle ile mogłam, moje udo stykało się z jego udem. Czułam ciepło jakie oddaje jego ciało. Na ekranie telewizora zaczęły pokazywać się napisy, chłopak przeciągnął się i objął mnie ramieniem.
- Jeszcze się nie boję - odparłam trochę go zawstydzając. Chwyciłam jego rękę, kiedy zauważyłam, że chce ją zabrać. - Ale już zaczynam.
Uśmiechnął się do mnie i jeszcze bardziej mnie do siebie przysunął, czułam, że zaraz będę siedziała na nim jeśli dalej tak pójdzie. Oglądaliśmy film, zapatrzeni w ekran. Nagle ktoś zapukał do drzwi, przestraszyłam się i wtuliłam głowę w tors przyjaciela.
- Spokojnie, to pewnie pizza. - odparł pauzując film i powoli podnosząc się z kanapy. Udał się do wyjścia. Otworzył drzwi po czym je zamknął. Wrócił z dwoma kartonami pizzy, jeden podał mi, a drugi wziął sobie. - To, co? Oglądamy dalej film?
- Emmm ... no... yyyy, jasne.
- Jeśli nie chcesz, to możemy robić coś innego.
- Błagam! - powiedziałam kładąc swoje ręce na jego karku. To było dziwne uczucie, kiedy tak patrzyłam na jego oczy, brzuch sam z siebie zaczął mnie ściskać, od razu zakończył to spojrzenie łapiąc kawałek pizzy z nadzieją, że to od głodu brzuch mnie pobolewał. Chłopak uśmiechnął się i też zrobił gryza swojego jedzenia. Wymienialiśmy się swoimi pizzami i karmiliśmy się nawzajem. Było cudownie, z upływem czasu z 18:00 zrobiła się 21:00. Jak ten czas szybko leci. Poszłam na chwilę do łazienki. Związałam włosy w koński ogon i wbiegłam po schodach na górę do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi szafki i wyjęłam z niej grę " Twister". Zbiegłam po woli na dół potykając się o plecak. Wchodząc do środka pomieszczenia zobaczyłam Justina rozmawiającego przez telefon.
- Daj sobie spokój. Nie obchodzi mnie to. Nie, nie ma mnie w domu. Nie wiem kiedy będę. - chłopak rozłączył się automatycznie, kiedy usłyszał, że rozkładam grę.
- Kto dzwonił?
- Nikt ważny. Pomóc ci? - odparł unikając pytania, byłam ciekawa, ale nie chciałam się narzucać więc odpuściłam. Rozłożyliśmy matę z kolorowymi kółkami na ziemi i zaczęliśmy grę.
- Prawa noga na zielony.
- Lewa ręka na czerwony.
- Lewa noga na czerwony.
- Prawa noga na niebieski.
- Prawa ręka na żółty.
- Zaraz się wywalę.
- Lepiej nie, bo jestem pod tobą. - odparłam lecz on przewrócił się i upadł na mnie. Leżał głową na moim brzuchu. - Zrobiłeś to specjalnie!
- Może .... - powiedział, a ja próbowałam się wyślizgnąć spod niego lecz na marne. Złapał moje nadgarstki i usiadł na mnie. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego czyn. Czułam się trochę dziwnie, szczególnie dlatego, że jego no ... człon męski stykał się z moim kroczem. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję, chciałam go przyciągnąć do siebie i mocno pocałować, tak, żeby nie mógł się wyrwać. - O czym myślisz?
- O niczym. Słuchaj, chciałabym pójść do łazienki.
- Spoko - odparł schodząc ze mnie. Szybko się podniosłam i weszłam do łazienki, w której zdjęłam gumkę z włosów i przeczesałam je lekko szczotką. Wyszłam i zobaczyłam Justina składającego plansze, podeszłam do niego i pomogłam mu. - Rozmawiałaś już z tatą na temat wycieczki?
- Kompletnie o niej zapomniałam. Dziękuję, że mi przypomniałeś.
- A ty jedziesz?
- Tak.
- Wiesz trochę nie chcę tam jechać, bo nie będę mogła być z tobą w pokoju.
- Dlaczego?
- Hmm zastanówmy się, jestem dziewczyną, ty chłopakiem i oboje jesteśmy nie pełnoletni?
- Masz na myśli to, że nie pozwolą nam z obawy, że będziemy uprawiać seks?
- Tak właśnie z takiego powodu. - powiedziałam nieco ciszej.
- Spójrz na mnie - rzekł podnosząc ręką mój podbródek. - Nie musimy być razem w pokoju, żeby się świetnie bawić.
Obdarowałam go lekkim uśmiechem i zajęłam miejsce na kanapie. Usiadł obok mnie i zaczął wypytywać o różne mało istotne rzeczy. Później Justin uciekał po całym domu z moim telefonem, a ja go goniłam. Szperał w moim telefonie, po czym wpisał coś do swojego i oddał mi komórkę.
- Dziękuję. - powiedziałam lekko szturchając go w brzuch. Dochodziła godzina 1:30, byłam akurat w łazience, brałam prysznic, kiedy Justin znów odebrał telefon, nie mogłam usłyszeć co mówi, przez kapiącą wodę, więc ją wyłączyłam, ale w tym momencie chłopak przestał mówić do urządzenia. Wyszłam z kabiny prysznicowej i owinęłam się ręcznikiem. - Justin?
- Hm? - usłyszałam jego głos tuż za drzwiami łazienki.
- Mógłbyś się odwrócić twarzą do salonu?
- No nie wiem, a co będę z tego miał? No dobra już stoję. - powiedział, a ja ufając mu otworzyłam drzwi i szybko poszłam na schody, po których weszłam do swojego pokoju. Założyłam tam świeżą bieliznę i ponownie zeszłam na dół. - Gustowna koronka.
Kiedy zobaczyłam jego rozpalony wzrok na sobie, aż zrobił mi się gorąco. Nie miałam nic czym mogłam się zakryć. Szybko podeszłam do niego i zdjęłam z niego bluzkę, nie protestował, po czym założyłam ją na siebie.
- A ja w czym będę spał?
- W bokserkach - odparłam łapiąc go za rękę i prowadząc do pokoju.
Położyłam się na łóżku, a on obok mnie. Głowy były skierowane w swoją stronę, patrzyliśmy na siebie i nic nie mówiliśmy, po prostu cieszyliśmy się chwilą. Nagle Justin podniósł rękę i zaczął przeplatać swoje palce ze swoimi palcami, czułam się tak dobrze w jego towarzystwie. Ucieszyło mnie to, że Justin mógł do mnie przyjść, i że nikt nam nie przeszkadza. Po jakimś czasie usnęłam, wtulona w jego nagi tors. Otulona jego ramieniem i ciepłem oddającym przez jego ciało. Pomyślałam, że tak mogłoby być już zawsze.
Leżałam na łóżku owinięta kołdrą, nigdzie nie było Justina, energicznie wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Nie było go, przejrzałam wszystkie pomieszczenia na górze jak i na dole, ale wszędzie była cisza. Podeszłam do schodów i zobaczyłam, że plecaka, który był tu jeszcze nie dawno nie ma. Weszłam jeszcze raz do salonu, usiadłam na kanapie, na której wczoraj siedzieliśmy razem i wzięłam do ręki kartkę, która leżała na stoliku.
Nie mogę dłużej tego tak ciągnąć. Nie potrafię. Chciałbym wszystko Ci powiedzieć, ale po prostu, kiedy chcę to zrobić moje struny głosowe odmawiają mi posłuszeństwa. Owszem mógłbym się przełamać i z tobą porozmawiać, ale ja boję się twojej reakcji, dlatego właśnie podjąłem decyzję o wyjeździe. Nie mogę dłużej tu zostać skoro nie mogę ci powiedzieć tego, bo cały czas się obawiam. Przepraszam.
Justin.
Zamurowało mnie, on po prostu mnie zostawił, a przecież obiecał! Myślałam, że nigdy mnie nie opuści, jak widać myliłam się. Dlaczego moje życie jest tak trudne? Dlaczego w momencie, kiedy chcę wszystko poukładać, żeby było dobrze wszystko się rozwala? Czemu? Co ja takiego właściwie zrobiłam? Zostawiając kartkę na brzegu stołu wyszłam z domu trzaskając za sobą drzwi. Biegłam w kierunku domu Justina z nadzieją, że jeszcze tam będzie. Zapukałam mocno do drzwi, a kiedy je otworzył rzuciłam się na niego i mocno wtuliłam w jego posturę.
- Proszę nie wyjeżdżaj, nie zostawiaj mnie samej - mówiłam przez łzy.
- Muszę tak postąpić. - odparł lekko odsuwając się ode mnie. Odwrócił się plecami do mnie i chwycił swoją torbę, wyminął mnie w progu drzwi i szedł w stronę samochodu, przy którym stała jego mama.
- Justin! - krzyknęłam, na co chłopak nie zareagował. Nadal płakałam, sądziłam, ze zaraz rozryczę się na całego i nic i nikt nie będzie w stanie mnie uspokoić, ale wtedy z moim ust padły dwa wyraźnie wypowiedziane słowa. - Kocham Cię.
Zatrzymał się, rzucił torbę na chodnik i podbiegł do mnie od razu łapiąc moją twarz w swoje ręce. Przez chwilę patrzył jeszcze w moje oczy, po czym zrobił to, pocałował mnie. Poczułam się jak w bajce, o księżniczce, która prawie straciła swojego księcia, ale dzięki jej odwadze, zatrzymała go przy sobie.
- Kocham Cię. - książę wypowiedział magiczne słowa i znowu złączył nasze usta.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz. - poprosiłam zanurzając się w jego oczach.
- Obiecuję. - przysiągł podnosząc mnie do góry i ponownie całując. Czułam smak jego ust i było mi z tym dobrze, nie przejmowałam się tym za bardzo, pragnęłam tego i właśnie mogłam dostać to czego chciałam czyli Justina, niestety obudziłam się.
Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się, zauważyłam Justina leżącego obok mnie patrzącego na moją twarz.
- Nie patrz na mnie, jestem brzydka - odparłam i odkręciłam się na drugą stronę.
- Nie jesteś, a ja lubię na ciebie patrzeć - powiedział i odkręcił mnie do poprzedniej pozycji. Odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam się do niego.
- Jak ci się spało?
- Było ciepło.
- To ty tak na mnie działasz - zażartowałam i jeszcze mocniej przytuliłam się do przyjaciela. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że ja ci nie oddam tego t-shirtu?
- Co? Ale to mój ulubiony.
- Mój też no i już w nim spałam, więc możesz się z nim pożegnać. - odparłam, chłopak przycisnął mnie do siebie. - Udusisz mnie.
- Ale przecież ja przytulam koszulkę.
- A przy okazji mnie.
- No to jest taki fajny dodatek.
- Chyba koszulka jest dodatkiem do mnie.
- W takim razie wolałbym cię bez tego dodatku.
- Niestety będę musiała cię rozczarować. Bo na razie nie mam powodu do zdjęcia z siebie tego materiału.
- A gdyby był?
- Wtedy zastanawiałabym się. - powiedziałam nadal wtulona w chłopaka. Była już 8:00 za 30 minut mój tata ma być w domu.
- Słuchaj ja już pójdę, spotkajmy się wieczorem nad jeziorem.
- Zgoda. - rzekłam odsuwając się od chłopaka.
- Musisz oddać mi koszulkę, bo nie mam innej, a nie wyjdę bez.
- No dobra, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Będziesz musiał mi ją oddać.
- Zgoda. - odparł całując mój policzek. Wstał z łóżka i pomachał mi na pożegnanie. Widział mnie w samej bieliźnie, kiedy wyszedł szybko się ubrałam i zaczęłam sprzątać po naszych wczorajszych zabawach. Grę zaniosłam do pokoju, pudełka po pizzy wyrzuciłam do śmieci, płytę z dysku włożyłam do opakowania i odstawiłam na miejsce, odkurzyłam salon, a kiedy wszystko było już gotowe usiadłam na kanapie, ale na krótką chwile, bo zaraz zadzwonił dzwonek od drzwi. oderwałam się od sofy i poszłam otworzyć drewnianą powłokę. Tata wszedł do środka i nic nie mówiąc od razu poszedł spać do salonu. Nic nie mówiąc wzięłam z szafy torbę i poszłam do sklepu na zakupy.
I jak? Komentujcie :) Następny rozdział pojawi się za tydzień :)
Śliczny blog <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
urocze opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńboski . słodki i uroczy .
OdpowiedzUsuńBoski. :*
OdpowiedzUsuńOMB kocham <33333
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ!
OdpowiedzUsuń