wtorek, 1 października 2013
Note 1
Było ciężko zakończyć mi wakacje, właśnie rozpoczynał się rok szkolny, nowa klasa i szkoła nie pomagała mi w tym. Dlaczego nie mogłam zostać w starej? A no tak, bo moi kochani rodzice rozwiedli się, a ja decydując się na zostanie z mamą zgodziłam się na przyjazd tutaj, na zawsze, a przynajmniej do 18. Mama miała tu zapewnioną pracę, a ja? Miałam tak po prostu pójść do pierwszej liceum.. A więc właśnie jest ostatni dzień tygodnia i miesiąca. Jutro pierwszy września, mam nadzieję, że nie będzie to najgorszy dzień w moim życiu.
- Mamo? - zawołałam ze swojego pokoju, który nie był zbyt duży.
- Tiffany, jeśli coś chcesz zejdź na dół i mi to powiedź, jestem zajęta. - odkrzyknęła mama, a ja podniosłam się z łóżka z wielkim trudem i zeszłam powoli ze schodów.
- Mamo, ja nie chcę chodzić tu do szkoły- powiedziałam niemal błagając na kolanach.
- Oj, przestań. Tiffany nie będzie tak źle. Zapoznasz nowe koleżanki i kolegów, będziecie się spotykać i zapomnisz o tym co przed chwilą powiedziałaś. - zapewniała mnie, ale ja wcale nie czułam takiej pewności jak ona.
- A jeśli nie? - zapytałam.
- Nie marudź, tylko szybko leć do łazienki i kładź się spać jutro wielki dzień. - odparła i wygoniła mnie z kuchni. Zawsze tak robiła, kiedy nie chciała ze mną rozmawiać. Nigdy mi nie doradzała, nie czułam u niej poparcia w niczym. Czułam jakby w ogóle nie była moją matką tylko obcą mi osobą. Z tatą też nie miałam bliskiego kontaktu, cały czas był w pracy, wyjeżdżał w delegacje i widziałam go tylko w święta, albo raz na trzy miesiące. To za mało. Tęskniłam za nim, był moim ojcem, a prócz mojego imienia i daty urodzenia nic o mnie nie wiedział. Szczerze to ja o nim też. Jak miałam się dowiedzieć, skoro go nie było, a mama nie lubiła o nim mówić, nawet nie wiem czemu się rozwiedli. Moi rodzice nie okazywali sobie uczuć, nie lubili też okazywać ich mi. Kiedy ja mówiłam, że ich kocham oni tylko przymrukiwali. Smutno mi było, kiedy tak odpowiadali, dlatego więcej im tego nie mówiłam. Zazdrościłam wszystkim, którzy mieli zgraną, kochającą się rodzinę. My nawet niedzielny obiad jadaliśmy oddzielnie. Ja w kuchni, gdzie było miejsce na jedzenie, mama w salonie przy komputerze, jak zwykle zapracowana, a tata przy telewizorze. Nigdy nic nie robiliśmy razem i może tylko dlatego zdecydowali się na tylko jedno dziecko. Chciałabym mieć młodsze lub starsze rodzeństwo, po to abym miała z kim pogadać, a tak to jestem sama. Jasne, jest jeszcze Jo, ale teraz, kiedy wyjechałam .... nie wiem jak będzie wyglądała moja znajomość z nią. No nie mogę zapomnieć o Eddiem, moim chłopaku, a raczej byłym chłopaku, bo zerwał ze mną tylko dlatego, żebym podjęła decyzję o wyjeździe. Chciałam zostać z tatą, u nas w domu, wiedziałam, że tak naprawdę będę cały czas sama w domu, ale nie przejmowałam się tym, bo wiedziałam, że Eddie i Jo dotrzymają mi towarzystwa, ale z drugiej strony córka i matka ... Dlatego Eddie ze mną zerwał, żeby nie był powodem, dla którego tu zostałam i pogrzebałam swoje szanse na zwiedzanie świata. No i wyjechałam. I nie wiem kiedy wrócę. Może pojadę do niego na święta i zostanę na sylwestra, a później znowu tu wrócę. Weszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny, zajęłam w niej miejsce i zaczęłam mydlić swoje ciało, spłukałam pianę i zaczęłam myć włosy, nienawidziłam ich, jutro będą wyglądały jak siano. Kiedy czysta wyszłam z łazienki, już w piżamie, a raczej długiej koszulce Eddiego, którą kiedyś u mnie zostawił i swoich shortach, włączyłam laptopa i położyłam się z nim na moim wielkim łóżku, które zajmowało co najmniej pół pokoju. Wpisałam hasło "wariatkaniemaco" i zalogowałam się na facebooka, twittera i skypie. Eddie i Jo byli dostępni, pewnie gadali. Wpisałam hasło do fb i ponownie otworzyłam okienko skypie, Jo już nie było, ciekawe. Kliknęłam na imię chłopaka i nacisnęłam zielony przycisk "zadzwoń" i usłyszałam sygnał łączności. Po pierwszym sygnale zgodził się na rozmowę.
- Hej - przywitałam się włączając kamerkę.
- Cześć Tiff - powitał mnie chłopak o niebieskich jak ocean oczach.
- Czemu Jo wyszła? - zapytałam zaciekawiona.
- Emmmm ..... miała kolację - kłamał, zawsze się denerwował, kiedy to robił. Spojrzałam na niego karcącym wzrokiem, który nie był taki jaki sobie zaplanowałam. - Pokłóciliśmy się.
- O co? - zapytałam.
- To nie ważne - odparł i wstał z krzesła. Ustał przy łóżku i zdjął swoją koszulkę, a potem spodnie. Nawet wtedy, kiedy byliśmy para nie miałam takich widoków.
- Eddie, proszę ubierz się. - mówiłam błagalnym tonem.
- Przecież lubisz .. - przerwałam mu.
- Proszę - powiedziałam i spojrzałam na niego słodkimi oczkami. Obejrzał się za siebie i chwycił swoją dolną część garderoby.
- Znaj moją litość - oboje zaśmialiśmy się. Koszulki nie założył, szczerze to lubiłam patrzeć na jego klatkę piersiową, dlatego właśnie posiadałam jedną z jego bluzek, którą kiedyś miał u mnie na sobie. - Ej, czy to moja koszulka?
- Emmmm .... nie, no co ty. - zaczęłam kłamać i się czerwienić.
- Wszędzie poznam swoją bluzkę. Dlaczego ją masz? - zapytał.
- Bo tobą pachnie - odparłam i powąchałam materiał.
- I tak będziesz musiała mi ją oddać - powiedział uśmiechając się do mnie.
- No, nie wiem. - odparłam odsuwając się od laptopa.
- Tęsknię za tobą - powiedział - za tymi czasami, kiedy byliśmy ....
- Ja też. Gdybyś ze mną nie ..... - przerwał mi.
- Tak jest lepiej. - powiedział.
- Lepiej? Tęsknimy za sobą - przypomniałam mu, a na policzku pojawiła się łza.
- Ej, Tiff nie płacz. - rzekł.
- Chciałabym żebyś mnie przytulił - odparłam i zamknęłam laptopa, automatycznie rozłączając się. Pogrążyłam się w swoich własnych łzach, było mi ciężko pogodzić się z tym, że już go nie zobaczę i już nigdy nie będzie mój. Chciałam cofnąć czas i nie wyjechać, nawet po tym jak ze mną zerwał, zostałabym tam. Może by nam się ułożyło, może. Odłożyłam laptopa na półkę nocną i wsunęłam się pod kołdrę. Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, ciężko mi było nie myśleć o nim i tak po prostu przenieść się w krainę snu, ale po pewnym czasie udało mi się.
Obudziłam się o 7:30, miałam godzinę do rozpoczęcia roku szkolnego. Trochę mało. Podniosłam się z łóżka i weszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic i ubrałam się w białą bluzkę i czarną spódniczkę. Zeszłam na dół, jak zawsze rano, mamy już nie było. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej karton z mlekiem. Wyjęłam z szafki miskę, a później płatki. Po zjedzonym śniadaniu udałam się do swojego pokoju, spakowałam notes, długopis, telefon i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Widziałam wiele osób, które szło w stroju galowym, domyślałam się, że też do szkoły. Wiedziałam jak do niej dojść, mama mi powiedziała, nie bałam się, że się zgubię, tego nie.
Byłam pod olbrzymim budynkiem, to było niemożliwe, abym się w nim choć raz nie zgubiła. Podeszłam pod kilka schodków i otworzyłam wejściowe drzwi. Przekroczyłam próg szkoły i rozglądałam się po wnętrzu. Nie czułam się jak w poprzedniej szkole, moja szkoła w porównaniu z tą była obleśna, stara i obdrapana. Nie czułam się tu dobrze, domyślałam się, że chodzą tu sami bogaci. No ja też byłam bogata, ale nigdy nie lubiłam się tym chwalić, nie było powodu. Ludzie lubili mnie za to kim jestem, a nie za to ile mam kasy. Rozglądałam się po całej szkole i szukałam sali, w której miałam rozpoczęcie lecz nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
- Hej - powiedziała jakaś dziewczyna. - Potrzebujesz pomocy?
- Cześć. - przywitałam się i obdarowałam ją szczerym uśmiechem. Pokiwałam głową, a ona już wzięła mnie pod ramię i ciągnęła w jakimś kierunku.
- Ty pewnie jesteś Tiffany? - zapytała, a ja zdziwiona po prostu przytaknęłam głową. - Ja jestem Ana.
- Fajnie, ale skąd znasz moje imię? - zapytałam niepewnie.
- Nauczycielka mówiła, że będziesz tu chodziła. - odparła. - Będziemy chodziły razem do klasy.
- To super, znać kogoś - powiedziałam, a ona lekko się zaśmiała.
- Zaraz poznasz wszystkich - mówiła i ciągnęła mnie w kierunku grupki dziewczyn. - Hej dziewczyny.
- Hej! - usłyszałam odpowiedź chórową.
- Cześć, jestem Tiffany - przywitałam się i przedstawiłam, wszystkie okazały się być bardzo miłe. Poznałam, każdą, ale nie byłam w stanie zapamiętać każdego imienia. Weszłyśmy do środka, gdzie chłopaki od razu zaczęli podchodzić do nas i całować każdą w policzek, wydało mi się to bardzo dziwne. Wyszłam z grupki i zajęłam jedno z wolnych miejsc. Kiedy nauczycielka weszła do sali reszta osób zrobiła to co ja.
- To moje miejsce - powiedział chłopak stojący za mną.
- Oh, przepraszam, ja nie wiedziałam, jestem tu nowa i ... - próbowałam się wytłumaczyć.
- Jestem Justin - przedstawił się i podał mi rękę. Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu swoją dłoń.
- Tiffany. - odparłam, kiedy puścił moją dłoń.
- Potrzebujesz przewodnika po szkole? - zapytał.
- Właściwie to ...
- Justin! Ja ją oprowadzę - usłyszałam głos mojej koleżanki Any. Dziewczyna złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w kierunku pustej ławki. Odwróciłam się jeszcze, żeby zobaczyć czy nadal na mnie parzył, ale nie robił tego, jedna z dziewczyn chyba Emma zagadywała go. - Nie rób sobie nadziei.
- Nie robię sobie nadziei - powiedziałam i spojrzałam na koleżankę.
- Jest zwyczajnym chamem, serio. - odparła i zajęła miejsce obok mnie. Nie mogłam uwierzyć, ktoś tak miły mógłby być taki jak Ana powiedziała.
- Witajcie - zaczęła nauczycielka i przejechała wzrokiem po całej klasie, zatrzymując się na mnie. - Jako pierwsze przedstawię wam nową uczennicę.
Wstałam i przestawiłam się, wzrok, każdej osoby był skierowany w moją stronę.
- Kto chciałby oprowadzić Tiffany po szkole? - zapytała nauczycielka, a rękę podniósł Justin i Ana. Byłam zdziwiona, jeśli był chamski to czemu chciał pokazać mi szkołę? - Niech będzie Justin, możesz pokazać Tiffany budynek.
Chłopak spojrzał w moją stronę i posłał ku mnie uśmiech, odwzajemniłam go i spojrzałam na Anę, która tylko pokręciła przecząco głową, ale jakoś się tym nie przejęłam, znów wróciłam wzrokiem na chłopaka, który miał zostać moim przewodnikiem. Nauczycielka przyprowadziła klasę do porządku i podała każdemu plan lekcji, no tak osobne plany i różne zainteresowanie, powinnam się przyzwyczaić.
- To wszystko, do jutra - odparła, a wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc. Ja schowałam rzeczy do torebki.
- Gotowa? - przestraszyłam się, kiedy usłyszałam jego głos. - Sory, nie chciałem cię wystraszyć.
- Em .. nic się nie stało. - odparłam i razem wyszliśmy z klasy. Na zewnątrz czekała na nas Ana.
- No to Justin, możesz już iść do domu, ja ją oprowadzę. - upierała się dziewczyna, chłopak zrobił poważną minę.
- Ana, nie bądź zazdrosna - rzekł i chwycił mnie za nadgarstek. Pociągnął do przodu i zaczął oprowadzać po parterze. Dziewczyna stała w miejscu, nie ruszała się, Justin chyba trafił w samo sedno, dlatego mówiła, że jest chamski, po prostu chciała go mieć dla siebie, ale dla mnie to on mógłby być jej, ja nadal w głowię miałam tylko Eddiego.
- Dzięki, że mnie oprowadzasz - przerwałam mu. - Wcale nie musiałeś tracić na mnie swój cenny czas.
- A kto powiedział, że mam cenny czas? - odparł kierując uśmiech w moją stronę.
- No ... wiesz .. - kurna, co miał wiedzieć, skoro ja nie wiedziałam co mam na myśli.
- Nie ma sprawy. Ok, skończyliśmy oprowadzanie, może teraz opowiesz mi coś o sobie? - zapytał, wyprowadzając mnie z budynku szkoły. Zajęliśmy miejsce na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
- A więc, wprowadziłam, się tu przedwczoraj. Moi rodzice się rozwiedli i dlatego tu jestem, porzuciłam swoich przyjaciół i jest mi z tym ciężko, bo jestem tu sama, znaczy jest mama, ale jak ja jestem w domu to jej nie ma. - zaczęłam.
- Nie przejmuj się, teraz ja mogę być twoim przyjacielem. - odparł lekko się do mnie przysuwając.
- Na razie jesteś tylko znajomym - byłam szczera, nie chciałam go okłamywać, przecież taka była prawda, zaledwie 20 minut temu go poznałam, nie mogłam mu powierzyć wszystkich swoich sekretów, nie znałam go, a on nie znał mnie. Wstałam i powoli szłam w kierunku swojego domu.
- Poczekaj! - krzyknął i podbiegł do mnie. - Ja nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało, ja .... - tłumaczył się.
- Do jutra, Justin. - pożegnałam się z nim i przyśpieszyłam kroku. Czuł się zbyt pewnie, to mi się nie podobało. Szłam, szłam, a droga strasznie mi się dłużyła.
- Tiffany! - usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i ujrzałam Justina biegnącego w moim kierunku, pomyślałam, czego on chce?
- Co? - zapytałam, kiedy dobiegł do mnie.
- Słuchaj, ja naprawdę nie chciałem nic takiego powiedzieć. Chodziło mi o to, że u mnie możesz znaleźć poparcie, jak u przyjaciela - ciągnął.
- Justin, po co to robisz? Po co chciałeś mnie oprowadzać? To bardzo miłe, ale jak na razie możemy się tylko kolegować - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Podbiegł do mnie.
- Zgoda, znajomo - odpowiedział akcentując ostatni wyraz. Patrzyłam na niego dopóki nie zniknął na skrzyżowaniu dróg. Weszłam do domu, rzuciłam torbę przy schodach i wbiegłam na górę. Włączyłam laptopa i odpaliłam skypie. Eddie był dostępny, wahałam się czy nacisnąć zielony przycisk, ale w końcu to zrobiłam.
- Tiff, ja ... - zaczął bez owijania w bawełnę.
- Eddie, nie ważne - odparłam i lekko się uśmiechnąłem. - Opowiadaj, jak w szkole?
- Dziś po raz pierwszy poszedłem sam do szkoły - powiedział i spojrzał na mnie a raczej na monitor, w którym mnie widział.
- Ja też - rzekłam. - Poznałam wiele osób, większość z nich to dziewczyny. Jeden chłopak, Justin oprowadził mnie po szkole i był bardzo miły.
- Justin? - zapytał ze smutkiem w głosie.
- Eddie, to tylko znajomy- starałam się go pocieszyć.
- Od tego się zaczyna. My też, kiedyś byliśmy znajomymi. - odparł.
- Eddie ja cały czas mam w głowie ciebie!
- To się, kiedyś zmieni Tiff. Nie będziemy się już spotykać, gadać też będziemy coraz mniej, aż w końcu przestaniemy.
- Eddie, ja obie ...
- Nie obiecuj czegoś, czego nie będziesz mogła dotrzymać. - rzekł i rozłączył się. Już drugi raz po rozmowie z nim płakałam. Zamknęłam laptopa i podniosłam się z łóżka. Otworzyłam półkę i wyjęłam z niej pamiętnik.
- Wiedziałam, że jeszcze kiedyś się przydasz - mruknęłam do siebie.
Przejrzałam zapiski z tamtego roku, wszędzie były serduszka, a w nich inicjały mojego i Eddiego imienia. Zawsze mówiliśmy, że będzie tak już zawsze, pomyliliśmy się.
Komentujcie :) 2221 słów :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
GENIALNY . Justin taki miły . :)
OdpowiedzUsuńNie widze zmian ^^
OdpowiedzUsuńCzemu Justin nooo ?! :CC XD
OdpowiedzUsuńAle fajne fajne ;)
Uwielbiam ;333
OdpowiedzUsuńUwielbiam. ; 33333 :*
OdpowiedzUsuńfajne :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty <3
OdpowiedzUsuń