piątek, 21 lutego 2014

Note 26

Wróciłam do domu myśląc o sytuacji, która miała miejsce tamtego wieczoru. Leżąc w łóżku również nie mogłam wyrzucić tego wspomnienia ze swojej głowy. Tkwiło to we mnie jak nóż w sercu człowieka. Może kiepskie porównanie, ale właśnie tak było.
Dziś był ten dzień, którego chciałam uniknąć, 15 luty, moje urodziny.

Wstałam jak co rano, tak jakbym musiała iść do szkoły lecz tym razem tak nie było. Była sobota, więc cały dzień miałam spędzić ze swoimi przyjaciółmi w domu lub po za nim. Przebrałam się w jedne z codziennych ubrań i zeszłam na dół, aby trochę ogarnąć w domu. Wszędzie walały się śmieci, to było nie do zniesienia. Założyłam gumowe rękawiczki i zabrałam się za zmywanie talerzy, szklanek i sztućców po zjedzonych wcześniej posiłkach. Trochę się tego nazbierało. Kiedy kuchnia lśniła czystością przeszłam do łazienki i tam umyłam lustro i wyprałam walające się po podłodze brudne rzeczy Eddiego i Jo. Bardzo mnie cieszy fakt, że postanowili mnie odwiedzić, ale serio mogliby po sobie sprzątać. Postanowiłam wyrzucić śmieci, których zapach roznosił się już prawie po całym domu. Wracając, chwyciłam mop i przemyłam podłogę w całym mieszkaniu, a tam gdzie były dywany poszedł w ruch odkurzacz. Jo obudziła się, kiedy otworzyłam drzwi od pokoju, w którym spała całkiem naga razem z Eddiem. Nie chciałam wnikać w to co się wczoraj między nimi zadziało, więc nie budziłam ich. Kiedy mnie zobaczyła szybko chwyciła kołdrę, obnażając nadal śpiącego chłopaka. Nie był to miły widok, jedyny mężczyzna, którego widziałam nago to Justin i chciałam, żeby tak pozostało, ale niestety czasu już nie cofnę.
- Możesz go przykryć? Wolę widzieć nagą ciebie niż jego. - odparłam zakrywając ręką oczy. przyjaciółka szybko schowała się za łóżko i tam dokończyła ubieranie swojego ciała, po czym rzuciła materiał w kierunku Eddiego, który obudził się. Dostrzegając mnie w pokoju otworzył szerzej oczy i przycisnął kołdrę do swojego kroku. - Na to już za późno.
- Co? - zrobił zdziwioną minę, a ja po prostu postanowiłam nie drążyć tematu i wyjść. Tak więc zrobiłam, opuściłam pokój, w którym ubiegłej nocy coś się wydarzyło.
- Tiff poczekaj, to nie tak .... - próbowała wyjaśnić Jo.
- Jeny Jo, nie obchodzi mnie to czy coś między wami jest. Jeśli jest to gratuluję i życzę powodzenia xd Oby tak dalej szło, a jeśli nie no to niech będzie. Widzę, że ty coś do niego czujesz. Eddie to zamknięty rozdział w moim życiu, pamiętasz? - starałam się przypomnieć przyjaciółce zdarzenia z nie całego pół roku.
- Z Justinem też tak było. - wypowiedziała jakby do końca nie wierzyła w moje słowa.
- Justin to co innego. Przecież wiesz, że ja go kocham! - wykrzyczałam. Nie wiem czemu wspomnienie o nim tak mnie boli. Może dlatego, że już nie jest mój? I dlatego, że już nigdy nie dotknę wargami jego warg? Może to dlatego, że ja go nie chcę stracić? Nie mogąc już wytrzymać tego całego napięcia, wyszłam rzucając na podłogę mop, który nadal tkwił w mojej dłoni.
Spacerowałam wiedząc, że nie mogę robić tego cały dzień. Kiedyś musiałam wrócić. Po drodze, weszłam do najlepszej cukierni i tam kupiłam tort na imprezę, która miała się odbyć. Imprezę? Raczej spotkanie towarzyskie, na którym są trzy osoby. Nie liczyłam nigdy na to, że Justin przyjdzie, ale miałam cichą nadzieję. Przecież podobno ona umiera jako ostatnia. Szłam w kierunku swojego domu, kiedy nie wiadomo skąd stał przede mną mężczyzna, w którego uderzyłam.
- Przepraszam najmocniej, nie zauważyłam pana. -  odparłam próbując ujrzeć twarz stojącej postaci, ale nie wiadomo z jakiego powodu, ona mi to uniemożliwiała. Jednak po chwilowym wpatrzeniu się ujrzałam to w jego oczach, które były przepełnione smutkiem, żalem, zazdrością i pragnieniem. - Justin?
- Cześć Tiffany. - rzekł zdejmując kaptur i full cap.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona, nadal trzymając w rękach niezbyt lekki tort.
- Em ... ja przechodziłem obok i postanowiłem dać Ci prezent, który czekał na ciebie już od bardzo dawna. Ale wiem, że przy ostatnich wydarzeniach wszystko się zmieniło, a najgorsze w tym jest to, że poznałaś Niall'a. I przez to jestem na straconej pozycji. - powiedział smutno odbierając ode mnie tort i kładąc go na chodniku, obok nas. Zabawne, było to, że my też na nim nie staliśmy, nasze stopy miały swoje miejsce na czarnym jak węgiel asfalcie.
- Ja myślałam, że to ja jestem na straconej pozycji. - odpowiedziałam nie spuszczając go z oczu. Dotknął mojego ramienia, po czym przesunął swoją dłoń na mój policzek.
- Przepraszam za to co zrobię, ale muszę. Inaczej popadnę w paranoje i nie wiem co wtedy ze mną będzie. Naprawdę przepraszam. - szybkim ruchem przybliżył się do mnie całując moje wargi. Po chwili jednak chciał się odsunąć lecz uniemożliwiłam mu to, przyciągając go do siebie. Właśnie teraz miałam to czego pragnęłam, miałam Justina.
- Przepraszam, ja nie mogłam się opanować, tak mi ciebie brakowało - odparłam wtulając się w jego klatkę piersiową. - Tak naprawdę co to za związek, w którym nie ma kłótni?
- Kocham cię Tiffany i nie  mogę pozwolić na to, abyś zniknęła z mojego życia. - kąciki same mi się podniosły słysząc słowa, które wypowiada. Czułam się jak kiedyś, jak sprzed tej sytuacji z tymi kryminalistami. I było mi z tym bardzo dobrze, teraz nic bym już nie zmieniła.
- Może jednak przyjdziesz na moje urodziny? - spytałam zabierając ciasto z zimnego betonu.  Chłopak odebrał ode mnie przedmiot i ruszył ze mną w kierunku mojego domu z uśmiechem na twarzy.
- Wiesz, ten pocałunek ... - próbowałam zebrać się na odwagę, aby co powiedzieć, ale nie okazało się to łatwe. - był najlepszym prezentem jaki mogłam dostać w woje urodziny.
- Cieszę się. Ale to nie był prezent, o którym mówiłem. - odparł sięgając jedną ręką do tylnej kieszeni spodni.
- Nie teraz. później. Na imprezie. - poprosiłam zatrzymując jego rękę wchodzącą do kieszeni. Chłopak szybko usunął dłoń wchodzącą do materiału i przełożył na nią tort, po czym wolną ręką, która była bliżej mnie, złapał moją dłoń łącząc ją w uścisk. Wchodząc do mieszkania zobaczyłam całującą się ubraną Jo i Eddiego w samych bokserkach. Ten świat schodzi na psy, bo nawet we własnym domu, nie można zapomnieć o nagości. - Eddie, błagam cię, ubierz się!
- Hej. - przywitał się Justin mierząc się wzrokiem razem z Jo. Dziewczyna przegrała, bo przyjaciel dał jej znak, żeby poszła z nim na górę, a nas zostawiła samych. Weszliśmy do kuchni i tam zostawiliśmy przedmiot kupiony w cukierni. Chwyciłam wszystko co było kupione na tą okazję i położyłam w salonie. chipsy wysypałam do misek, cukierki położyłam na talerzach itp. Zamówiłam cztery pizze i podałam szampana, piwo oraz inne napoje, kładąc je na szklanym stole. Razem z Justinem wybraliśmy jakiś horror i włożyliśmy płytę do dysku. Czekając na moich przyjaciół nie odzywaliśmy się ani słowem do siebie. - Muszę skorzystać z łazienki.
- Chyba wiesz gdzie jest. - powiedziałam zerkając na wstającego chłopaka.
- Wiesz chyba zapomniałem. - odparł kierując swój uśmiech w moją stronę. Razem z nim powędrowałam do drzwi łazienki.
- Mam wejść z tobą? - zapytałam bacznie obserwując jak powstrzymuje się od śmiechu.
- Chyba sobie poradzę sam. - odparł głośno przełykając ślinę.
- No to ja przez ten czas się przebiorę. Znajdziesz mnie u mnie w pokoju. - rzekłam puszczając do niego oczko. Lubiłam się z nim droczyć, a dzięki temu od razu poprawił mi się humor. Weszłam do swojego pomieszczenia i zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu rzeczy, które już wcześniej planowałam założyć na urodziny. Kiedy znalazłam sukienkę, położyłam ją na łóżku, a sama odwróciwszy się od drzwi zaczęłam usuwać warstwy ubrań ze swojego ciała. Kiedy byłam w samej bieliźnie wróciłam do łóżka, aby wziąć stamtąd swoją sukienkę.
- A reszta pokazu? - zapytał Justin opierający się framugę drzwi. Podeszłam do niego w samej bieliźnie, podniosłam się na palcach.
- A chcesz? - zapytałam tak delikatnie, że na skórze chłopaka pojawiły się dreszcze. Dłonie Justina powędrowały na moje plecy i jednym szybkim ruchem poradziły sobie z rozpięciem mojego stanika, nie sądziłam, że tak szybko mu się to uda. Przysunął się do mnie jeszcze bardziej i złączył nasze usta, które i tak były już bardzo blisko siebie. Rzucił mnie na łóżko i powoli zaczął zsuwać ramiączka z moich ramion, kiedy do pokoju weszła Jo.
- Hej słuchajcie przyjechała pizza. - odparła nie spodziewając się tego co zobaczyła. - Em .... ja nie chciałam wam przeszkodzić.
- Nie przeszkadzasz. - rzekł Justin uśmiechając się do niej pomagając mi wstać i zapinać stanik. - Ja tylko pomagałem Tiffany rozpiąć emm zapiąć stanik.
- Sam się pogrążasz. - powiedziała Jo śmiejąc się z nas.
- Zapłać, pieniądze leżą w kuchni, my zaraz zejdziemy.  odpowiedziałam zakładając już sukienkę na siebie. Kiedy Jo wyszła razem z chłopakiem wybuchliśmy śmiechem. I tak właśnie powinny wyglądać urodziny, jestem szczęśliwa, że spotkałam Justina wracając do domu. - Pomożesz mi zapiąć sukienkę?
- Wolałbym pomóc ci ją rozpiąć. - zażartował łapiąc za suwak i ciągnąc do ku górze.
- Może po imprezie. - rzekłam odkręcając się do niego i całując delikatne jego wargi swoimi. Zeszłam z chłopakiem na niższe piętro, aby razem w czwórkę zjeść pizzę i porozmawiać.
- A więc jesteście razem? - zapytał Eddie nadgryzając kawałek pizzy. Spojrzeliśmy na siebie z Justinem w tym samym momencie. No właśnie, byliśmy? Przecież zerwaliśmy, a teraz znowu jesteśmy razem? Czy pocałunek może to potwierdzić?
- Chyba tak, ale to się okaże dopiero jak dam Tiffany prezent. - powiedział wstając i idąc w kierunku kuchni. Poszłam za nim.
- Czyli wszystko wraca do normalności? - zapytałam z  uśmiechem na twarzy.
- Wybaczam ci bal, ale czy ty wybaczasz mi ... - przyłożyłam mu palec do ust, aby nie kończył tego zdania, nie chciałam tego słuchać i psuć sobie dnia.
- Tak, wybaczam ci. - odparłam i przypieczętowałam zgodę jednym małym buziakiem. Chłopak podniósł kąciki ust i włożył dwie świeczki w tor po czym  je zapalił. Wniósł ciasto do pokoju i zaczął śpiewać piosenkę urodzinową. Stanęłam na przeciw tortu, w których paliły się dwie świeczki z moim obecnym wiekiem "17". Byłam już prawie pełnoletnia. I dobrze mi z tym było.
- Pomyśl życzenie. - przypomniała mi Jo, ale co miałabym sobie życzyć? Przecież wszystko miałam. Wspaniałych przyjaciół, chłopaka, który mnie kocha tak samo mocno jak ja jego. Jedyne, czego mi brakowało to mamy, ale przecież jej nie mogę sobie zażyczyć. Odeszła ode mnie i nie mogłam z tym nic zrobić. i właśnie teraz, w moje siedemnaste urodziny uświadomiłam sobie jak dawno nie byłam na grobie u swojej mamy. Nie mogłam uwierzyć w to, że o niej zapomniałam. Miałam tyle problemów na głowie, że to nie znalazło w niej miejsca. Muszę to naprawić. Muszę.
- Chcę, aby wszystko pozostało tak jak jest. - pomyślałam i zdmuchnęłam  świeczki wiatrem wydobywającym się z moich płuc. Wyprostowałam się, a Jo już stała przy mnie z prezentem w ręku. Złożyła mi życzenia i odeszła do stołu, aby pokroić tort. Następnie podszedł Eddie tłumacząc sytuacje z dzisiejszego rana. Ale ja po prostu rzuciłam krótkie "zapomnijmy o tym" i wzięłam paczkę z wyciągniętych rąk przyjaciela. Na koniec został Justin, który dalej starał się o mnie mimo wszystkich problemów, które razem przeżyliśmy. Było ciężko, ale jesteśmy razem i nic się już nie zmieni. Tak właśnie myślałam. Myliłam się.
- Tiffany - zaczął szukając czegoś w tylnych kieszeniach od spodni. Wyciągnął z nich małe czerwone pudełeczko, otworzył je i uklęknął przede mną na jednym kolanie. Zabrakło mi tchu, nie mogłam oddychać. Byłam tak szczęśliwa, że chciałam już wykrzyknąć "tak!', ale jednak nie zrobiłam tego, jedynie zasłoniłam usta rękoma, aby nie wydać żadnego dźwięku. Miałam wątpliwości? - Wyjdziesz za mnie?


Komentujcię Proszę *.*

10 komentarzy:

  1. Super jak zawsze Viola ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu świetne. Ale chciałabym żebyś się postarała częściej dodawać ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wyszedł ci zajebiście :)
    Czekam na następny i proszę abyś dodawała je trochę częściej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zjebisty . Tego sie nie spodziewałam . To było super . Trzymam za nich kciuki i czekam na wesele . ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że Justin już jest.... Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww , zajebisty ♥ Czekam na następny ^.^ Jezu, żeby się zgodziła... <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodawaj to szybciej... Super

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajna opowieść, tylko jest jeden minus mogłabyś dodawać to częściej. ..
    :( :)

    OdpowiedzUsuń