niedziela, 16 lutego 2014

Note 25

Kiedy rozłączył nasze wargi, nadal patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Ne rozumiałam jak to mogło się stać. Przecież nie wysyłałam mu żadnych znaków, ze mi się podoba ani nic w tym rodzaju, ale to nie zmienia faktu, że mi się bardzo podobało. Przejechałam wzrokiem po uczniach z naszej szkoły, którzy aktualnie patrzyli na nas, gwizdali i klaskali. Spotkałam się wzrokiem z Justinem, widziałam w nim ból. Próbowałam się tym nie przejąć, bo doskonale wiedział, że taka sama sytuacja spotkała mnie. Cieszyłam się, że Niall to zrobił, najchętniej powtórzyłabym to jeszcze wiele razy, ale Justina już nie było na sali. Przybiło go to totalnie. Poczułam  się winna i nie było mi z tym dobrze. Właśnie teraz uświadomiłam sobie, że i Justin to zamknięty rozdział, na zawsze. Trochę mnie to zabolało, ale co mogłam zrobić? Pobiec za nim? Przeprosić go? Pocałować? Dać mu kolejną szansę, którą by znowu zmarnował? Nie chciałam znowu cierpieć, a na pewno nie przez niego. I tak wytrzymałam bardzo dużo jak na samą siebie. Poddałam się i wróciłam wzrokiem na chłopaka stojącego przede mną, który rozmawiał z DJ zamawiając jakąś piosenkę. Dotknęłam jego ramienia, a on odwrócił głowę w moim kierunku i podniósł kąciki ust.
- Coś się stało? - spytał przysuwając swoją głowę do mojego ucha.
- Wszystko okej. - odparłam łapiąc go za rękę i ciągnąc w stronę parkietu. Zaczęliśmy się poruszać do muzyki wydobywającej się z głośników, już bez krępacji dotykaliśmy siebie. On od czasu do czasu kreślił dziwne znaki na niskiej części moich pleców, prawie dotykając moich pośladków. A ja bawiłam się jego wysoko postawionymi blond włosami. Zapomnieliśmy o świecie, kiedy byliśmy wtuleni w siebie przy ostatniej najwolniejszej piosence. Wszyscy zaczynali się rozchodzić, więc dotarło do mnie, że na mnie też już czas. - Świetnie się bawiłam, dzięki, że mnie zabrałeś.
- Dzięki, że ze mną poszłaś. - powiedział przytulając mnie bardziej do siebie.
- Na mnie już pora. Do zobaczenia. - odparłam idąc wolnym krokiem w kierunku drzwi wyjściowych. Jednak Niall złapał mnie za rękę i zatrzymał.
- Odprowadzę cię. - rzekł nie puszczając mojej dłoni. Delikatnie podniosłam kąciki swoich ust i nie odrywałam wzroku od mojego towarzysza. - Coś mam na twarzy?
- Nie, dlaczego? - spytałam zaczynając się rumienić.
- Obserwujesz mnie. - powiedział zerkając w moją stronę, i łobuzersko uśmiechając się do mnie. Walnęłam go w ramię na znak, żeby nie drążył tematu. Wiedziałabym, że nie potrafiłabym znaleźć lepszego wytłumaczenia. - Masz ochotę coś zjeść?
- Okej. - odparłam czując, że Niall sam odczuwa głód. Weszliśmy do pierwszej napotkanej restauracji i zajęliśmy miejsce przy stoliku dwuosobowym. Wszędzie było pełno serduszek. Nic dziwnego w końcu były walentynki.
- W czym mogę służyć? - zapytała kelnerka ubrana, w krótką miniówkę, białą koszulę i fartuszek.
- Na co masz ochotę Tiff? - Niall podał mi kartę z menu.
- Może na sam początek wodę. A później spaghetti. - rzekłam podając kelnerce spis posiłków. Widziałam, że cały czas nie spuszcza wzroku z Nialla, zaczęło mnie to strasznie denerwować. Okej, rozumiem, że nie jestem dziewczyną Nialla, ale on był tu ze mną, a ona tak po prostu stała przy naszym soliku chyba już z 20 minut.
- No to poprosimy wodę, cole i jedno danie dla zakochanych.
- Dla zakochanych? - zapytałam, kiedy kelnerka przyjęła zamówienie i zniesmaczona odeszła od naszeg stolika. - Co to wogóle jest?
- A skąd mam wiedzieć? - oboje zaczęliśmy się śmiać. - Zaraz się dowiemy.
- Wow! I my mamy to wszystko zjeść? - zapytałam, kiedy zostało przyniesione nam zamówione jedzenie.
- Spokojnie, nie znasz pojemności mojego żołądka.  - poczułam się trochę dziwnie, nie sądziłam, że ktoś może zjeść, aż tyle jedzenia. Jednak myliłam się.
- Czyli jeśli zaproszę Cię do siebie na kolację to muszę przygotować więcej? - zapytałam zastanawiając się nad przebiegiem mojego życia razem z Niallem. - Musiałabym długo nad tym myśleć.
- Tiffany, bez przesady. Umiem się opanować. Chyba. - odparł łapiąc mój podbródek i puszczając do mnie oczko.

- Naprawdę, twój żołądek nie ma dna. - odparłam wyciągając z torebki klucze od  mieszkania.
- Ej, czy ja mam się obrazić? - zapytał trzymając moje nadgarstki. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam jak powoli Niall przysuwa się do mnie. Nie miałam nic przeciwko temu. Już po chwili poczułam zapach jego perfum, a po upływie sekundy nie czułam nic prócz dotyku jego warg. - Wybaczam ci. - rzekł odwracając się i idąc w kierunku swojego domu. Stałam w miejscu i oblizywałam wargi, na których czuć mogłam smak chłopaka. Weszłam do mieszkania zupełnie niczego się nie spodziewając. Wyminęłam całującą się parę. Za pierwszym razem nie zauważyłam ich, ale już po chwili dotarło do mnie, co właśnie działo się u mnie w mieszkaniu.
- Łołoło! Co tu się dzieję? - zapytałam, kiedy mój mózg wyrzucił z głowy Nialla, przynajmniej na chwilę, a przetworzył obraz całującej się Jo z  Eddiem.
- To nie tak jak myślisz. - powiedziała przyjaciółka odsuwając od siebie chłopaka.
- Tylko nie zapomnijcie użyć prezerwatywy. - przypomniałam i pobiegłam na górę do pokoju przeprać się w coś bardziej sportowego. Założyłam na siebie białą bluzkę i shorty. Przy drzwich naciągnęłam buty i wybiegłam z domu. Po kilkunastu minutach biegu, zmęczona postanowiłam chwilę pospacerować. Znalazłam się w niezbyt miłej dzielnicy. Przechodząc między blokami czułam zimny powiew wiatru. Słyszałam również odgłosy rozmów, które po chwili urywały się. Dochodząc do szarego budynku, zobaczyłam znaną mi osobę lecz stała za daleko, abym mogła określić kim ona była. Podeszłam bliżej uważając, aby nikt mnie nie dostrzegł.
- I co? Chcesz wrócić? Po tym wszystkim? - wydawało mi się, że znam głos, który przed chwilą usłyszałam. Na pewno go kilka razy słyszałam w swoim życiu, jestem tego pewna.
- Tak. I nie martwcie się już nic nie jest dla mnie ważniejsze. - odparła znana mi postać.
- Nic?
- Nic i nikt nie jest ważniejszy. - zapewnił lepiej znany mi głos. Wychyliłam się zza śmietnika i wytężyłam wzrok.
- O! - wydobyłam z siebie, kiedy okazało się, że to Justin  jest jednym z mężczyzn obserwowanych przeze mnie. Rozmówcy rozproszyli się moim nadzwyczaj wysokim dźwiękiem i zaczęli się rozglądać po okolicy. Niczego nie dostrzegłszy wrócili do poprzedniej rozmowy.
- A Tiffany? - usłyszałam swoje imię i znowu zaciekawiłam się rozmową.
- To koniec, nic nas już nie łączy. A teraz daj mi już te prochy. Mam dość rozmawiania o moim życiu. Jasne? - odparł zabierając z rąk mężczyzny torebkę z białym proszkiem. Obserwowałam zdarzenie do momentu, w którym podejrzany typ odjechał białą ciężarówką z miejsca zdarzenia. Chciałam się wycofać, ale pech chciał, że potknęłam się i przewróciłam, robiąc przy tym wiele hałasu. - Kto tam jest? - spytał idąc w moim kierunku. Próbowałam szybko wstać, ale moja bluzka zaczepiła się o gałąź krzaka rosnącego przy budynku.  - Tiffany?
- Hej. - powiedział poddanym głosem.
- Co ty tu robisz? - zapytał pomagając mi wstać.
- Emm biegam. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Ale tutaj? Dużo widziałaś? - spytał dostrzegając moje zdenerwowanie.
- Ale co miałam widzieć? - udawałam nic nie wiedzącą, ale jak to ja nigdy mi nie wychodziło.
- Tiffany, nie umiesz kłamać. - odparł nie dotykając mnie ani jednym palcem. Nadal stał bez ruchu. Po tym jak udało mu się mnie podnieść nie spojrzał, ani nie dotknął mnie ani razu. Zachowywał się przynajmniej dziwnie.
- Okej, widziałam wystarczająco, aby dać ci w twarz. Obiecałeś mi, że więcej tego nie zrobić i co?
- Spokojnie, już nie jesteśmy razem. Mogę robić co chcę.
- Czyli zrywając ze mną, zerwałeś wszystkie obietnice, które mi dałeś?
- W pewnym sensie.
- Czyli już teraz będę sama, tak?
- Co?
- Obiecałeś, że nigdy mnie nie opuścisz, ale skoro jedna obietnica złamana to druga też.
- Najwyraźniej. A zresztą, ty i tak mnie już nie potrzebujesz. Masz Nialla, on lepiej się tobą zajmie. 
- Czyli to naprawdę koniec? Nie mamy już nawet o czym rozmawiać? Myślałam, że nawet kiedy zerwiemy będziemy mogli się dogadać ze sobą, ale jak widzę myliłam się. Bardzo się myliłam. - wyrzuciłam z siebie tak naprawdę moją nadzieję. Nie sądziłam, że jeszcze ją w sobie mam.
- To i tak bez sensu, już dawno wyrzuciłaś mnie ze swojego życia. - odparł stwierdzając fakt. To prawda, a przynajmniej cząstka niej. Tak bardzo starałam się go wyrzucić ze swojego serca, ale nigdy nie sądziłam, że mi się to uda. A jednak. Udało mi się, ale wcale nie było mi z tym dobrze. - Czy nie tego właśnie chciałaś?
- A ty?
- Nigdy nie chciałem cię stracić. - odparł patrząc mi prosto w oczy. Kiedy minęła chwila, a moje usta nadal były zamknięte po prostu odszedł, nic nie mówiąc zniknął z mojego życia. Ostatecznie.


                                                                                                                                                                  
 A więc zaczynają się ferię *.* Nareszcie! Przez ostatni tydzień ferii byłam chora :( Niestety, ale już wszytko ok, no może powoli wracam do życia :) Proszę komentujcie, jeśli czytacie :) Komentarz to motywacja do pisania. Nawet jeśli nie będziecie komentować ( ale komentujcie :*) Będę dalej pisać, ale miło by było wchodząc na bloga dostrzec nowy komentarz :) Dzieki :*


8 komentarzy:

  1. Genialny zresztą jak zawsze ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty *.* ale trochę smutny :( Chce żeby Justin wrócił do Tiffani (czy jak to się tam pisze ;p )
    Czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniec . ? Nie oni tyle razem przeszli to nie moze byc koniec . Oni musza byc razem .

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na nastepny..

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję, że teraz kiedy masz ferie będą częściej nowe rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ciekawa czy cos sie stanie z Justinem ://
    niech ona nie bedzie z tym Niallem nooooo
    to nie moze byc koniec z Justinem
    czekam na nn
    weny :******

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział i już nie mogę doczekać się następnych, ale wolałabym, aby Justin wrócił... ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział.. Moze by Niall ją zdradził a Justin śpiewał pod jej oknem i oni by do sb wrócili ale Tiff skrywała by znów pewną tajemnicę przed Jussem. ( przez Nialla ona znów sięgnęła by po zyletkę? ) tylko pomysł podaje bo to by było ciekawe :))

    OdpowiedzUsuń