- Przepraszam. - wyszeptałam patrząc na ślad mojej miękkości na materiale, który znajdował się na jego ciele.
- Nic nie szkodzi. - powiedział delikatnie głaszcząc mnie po głowie.
- Muszę do łazienki. - poinformowałam go i powolnie wstałam z kanapy. Lecz powodem nie było to o czym wszyscy myślicie, poszłam do tego pomieszczenia z zupełnie innym zamiarem. Weszłam do środka i od razu otworzyłam półkę z lustrem, która wisiała nad zlewem. Przesunęłam wszystkie kosmetyki na bok, aby odsłonić metal. Wzięłam go w palce, przekręciłam nim kilka razy w ręku, po czym przesunęłam po nadgarstku, spokojnie patrzyłam jak krew powoli wypływa z rany. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. W lustrze zobaczyłam twarz Nathana, szybko zakryłam cięcia ręką i odwróciłam się do niego.
- Co ty ...? - powiedział nie spodziewany tego co zastanie.
- Przepraszam. - wyszeptałam odsłaniając swoją słabość.
- Tiffany ... - czułam, że wini się za to co zrobiłam, widziałam to w jego oczach. Podszedł do mnie i mocno przytulił. - Nigdy więcej nie puszczę cię nigdzie samej, nawet do łazienki.
Sprawił, że się uśmiechnęłam. To był cud, to było niesamowite.
- Obiecaj, że więcej tego nie zrobisz.
- Ale ja nie mogę.
- Proszę, obiecaj. - poprosił delikatnie łapiąc moje nadgarstki i patrząc mi w oczy.
- Obiecuję. - przysunął mnie do siebie i pocałował. Czułam się inaczej ...
Całowałam się z nim, a kiedy tylko się odsunął ja łączyłam nasze usta ponownie. Czułam wtedy, że nie jestem sama. Lecz kiedy wracaliśmy z łazienki do pokoju, spojrzałam na zegarek. Była 3:30.
- Nathan, chyba powinieneś odpocząć.
- Ja? To ty niedawno wyszłaś ze szpitala. Jak zawsze martwisz się o wszystkich prócz siebie.
- Taka już jestem.
- Tiffany, ja nie jestem zmęczony, ale ty powinnaś się położyć.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Pójdziesz ze mną.
- Obiecałem, że zostanę do końca. - delikatnie podniosłam kąciki ust, kiedy usłyszałam te słowa. Złapałam jego rękę i zaciągnęłam do swojego pokoju. Oboje położyliśmy się na moim łóżku i wtuleni w siebie zasnęliśmy. Byłam szczęśliwa, że on dotrzymał obietnicy i po prostu został.
Wstałam pierwsza, od razu wyszłam z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Szybki? Haha dobry żart. Stałam w kabinie ponad 30 minut, czując jak woda spływa po moim ciele zmywając z niego wszystko co wydarzyło się wczorajszego dnia. Kiedy owijałam się ręcznikiem wychodząc z niej zobaczyłam, że oparty o drzwi Nathan patrzy na mnie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona i lekko zawstydzona.
- Nie było cię, martwiłem się.
- Spokojnie, wzięłam tylko kąpiel.
- Powinienem teraz zobaczyć całe twoje ciało, abym wiedział, że nic sobie nie zrobiłaś. - podszedł do mnie i przejechał ręką wzdłuż mojej talii.
- Musisz mi zaufać.
- Ufam. - odparł całując lekko moje rozchylone usta.
- Chodź zrobię śniadanie - odparłam ciągnąc chłopaka do kuchni.
- Może najpierw się ubierz. Wiesz, niebezpieczne jest przebywanie w samym ręczniku w towarzystwie chłopaka. - powiedział mierząc mnie wzrokiem od dołu do góry.
- Zaufam Ci. - na ustach chłopaka pojawił się uśmiech, znaczący, że chyba spodobała mu się ta decyzja.
- Co ty na to, aby przejść się dziś na kolację do fajnej knajpy, w której śpiewa się na żywo? - zapytał Nathan kiedy kończyliśmy jeść swój pierwszy posiłek.
- Z tobą? - zrobiłam zdziwioną minę przegryzając ostatni kawałek kanapki. - Zawsze.
Uśmiechnął się ku mnie i włożył swój talerz do zmywarki.
- To zobaczymy się później? Przyjdę po ciebie o 16.
- Zgoda.
- Pa. - pożegnał się zabierając ze sobą pocałunek moich ust. Miałam teraz wiele czasu dla siebie. Dochodziła 10, miałam 6 godzin do ponownego zobaczenia się z Nathanem. Po pierwsze postanowiłam wziąć długą kąpiel. Kiedy tylko wszystko było przygotowane, usłyszałam pukanie do drzwi. Owinęłam się ponownie ręcznikiem i poszłam otworzyć. Bez patrzenia przez wizjer pociągnęłam za klamkę wpuszczając osobę stojącą przed drzwiami do środka. Chłopak wparował do mieszkania jak oparzony i rzucił się na mnie, pocałował mnie. Byłam w szoku, nie przerywał pocałunku, zaczął zdejmować z siebie swoją koszulę. Nie rozumiałam co się dzieje, wszytko działo się tak szybko ...
- Stop! - wykrzyknęłam odsuwając się od chłopaka. - Co ty tu do cholery robisz?
- Naprawiam swój błąd. - odparł ponownie całując moje usta. Nie rozumiałam co robię, ale pozwalałam mu na to.
- Przestań. - powiedziałam delikatnie przekręcając głowę.
- Ale ty też tego chcesz.
- I co z tego?! Gdzie byłeś kiedy cię potrzebowałam? Co? Kochałam Cię! A ty tak po prostu wszystko zepsułeś!
- Ja zepsułem? Ja? A kto chodzi już z kimś innym.
- To ty byłeś pierwszy!
- Nie.
- A Ana? Co ona wtedy u ciebie robiła?
- Jej mama przyszła do mojej mamy a ona przyszła z nią. Tiffany, ja kocham tylko ciebie.
- Ale nie wiem czy ja nadal to do ciebie czuję.
- Czujesz, wierzę w to. - rzekł przytulając się do mnie. - Przepraszam, ja nie wiem co mi odbiło ja po prostu ... Możemy zacząć od nowa?
- Justin to ... nie jest wcale takie łatwe, Kazałeś mi o sobie zapomnieć i ja ... ja po prostu dałam nadzieję Nathanowi. Sam powiedziałeś, że tak będzie lepiej. Przepraszam.
- Daj mi ostatnią szanse, proszę. Chcę wszytko naprawić. Tiffany, ty cały czas siedzisz mi w głowie, nie ma momentu w którym by cię tam nie było. Kocham Cię.
- To dlaczego chciałeś żebym odeszła?
- Nie chciałem, ale ... Miałem do podjęcia trudną decyzję, Tiff ja po prostu nie chciałem, żebyś straciła kontakt z tatą i przyjaciółmi.
- Justin ...
- Nic nie mów, tylko obiecaj mi, że przemyślisz to.
- Obiecuję.
- Możesz odpowiedzieć mi dziś ?
- Jeśli będę znała odpowiedź, zadzwonię.
- Dziękuję, że nie skreśliłaś mnie do końca. - powiedział jeszcze raz całując moje wargi.
- Co ja narobiłam? - mówiłam sama do siebie oparta o ścianę.
Dochodziła 16, a ja już kończyłam swój wyjściowy makijaż. Ubrana w wyjściowe ciuchy poszłam otworzyć drzwi.
- Gotowa? - zapytał uśmiechając się od ucha do ucha.
- Tak. - odparłam wychodząc z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz. Wsiadłam do samochodu, których drzwi otworzył mi mój towarzysz. Grzecznie podziękowałam i zajęłam należne mi miejsce. Chłopak zamknął drzwi od mojej strony i przebieg na drugą stronę pojazdu, aby zająć swoje miejsce. Ruszyliśmy i po 15 minutowej przejażdżce byliśmy już na miejscu.
Zajęliśmy przydzielone nam miejsca, przejrzeliśmy karty dań, zamówiliśmy coś na co mieliśmy ochotę i czekaliśmy na występ jak to powiedziano młodego mężczyzny z wielkim talentem.Uśmiechnęłam się do mojego towarzysza po czym wróciłam wzrokiem na scenę, na którą wchodził Justin. Doznałam szoku, nie rozumiałam jak mogliśmy być w tym samym miejscu o tym samym czasie. Chłopak chyba mnie nie widział i bardzo cieszyłam się z tego powodu.
- Witam wszystkich. - grzecznie powitał wszystkich po czym zajął miejsce na środku podestu nad którym powieszony był mikrofon. Muzyka zaczęła grać, a on rozglądał się po całej sali, tak jakby kogoś szukał, ale nie znalazł tej osoby bo napotkał mnie. Czułam, że powinien zacząć już śpiewać, ale tego nie robił, cały czas mnie obserwował, a ja robiłam to samo. - Przepraszam, ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. Zaśpiewam coś innego, z dedykacją dla pewnej osoby.
- Następną piosenkę chciałbym zaśpiewać w duecie, z osobą bliską mojego sercu. - powiedział, kiedy zabrzmiał ostatni akord. Zszedł ze sceny i podążył przed siebie, zatrzymując się przy naszym stoliku. Patrzyłam na niego, a moje źrenice rozszerzyły się. Nathan patrzył na mnie, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, nie potrafiłam podjąć decyzji, nie potrafiłam wybrać. - Zgadzasz się?
Wstałam nic nie mówiąc po prostu podniosłam się i zaczęłam iść.
- Na co czekasz? - zapytałam z śmiechem w głosie. - Na zaproszenie? Przecież to ty mnie zapraszasz.
Chłopak odwzajemnił uśmiech i ruszył za mną na scenę.
- Zaśpiewamy naszą piosenkę.
- Naszą? - zapytałam zdziwiona. Justin odebrał gitarę od mężczyzny siedzącego za nami, po czym zajął jego miejsce. Zagrał pierwszy akord, a ja już wiedziałam co mam zaśpiewać. - Naszą.
Nie wiem jakim cudem, ale nie bałam się śpiewać, byłam z nim i to mnie uspokajało. Zabrzmiały kolejne dźwięki, a ja wzięłam głęboki oddech i zaśpiewałam kilka pierwszych słów przełamując swoją niepewność. Po zakończonej piosence, usłyszeliśmy gromkie brawa, które poprawiły mi humor. Spojrzałam na chłopaka, zupełnie zapominając, że jestem tu zupełnie z kimś innym.
- Tiffany, podjęłaś decyzję?
- Tak. - odparłam delikatnie schylając głowę. Nerwowo poprawiłam grzywkę i lekko uspokajając się powiedziałam. - Kocham Cię.
Podeszłam do niego nie czekając na jego reakcję, odznaczyłam swoje usta, zupełnie zapominając ponownie że stoję na scenie, gdzie wszyscy obecni na tej sali obserwują mój każdy ruch. Chłopak odłożył gitarę na stojak nie przestając mnie całować. Nadal to robiąc zeszliśmy ze sceny i wyszliśmy z lokalu. Kiedy tylko otworzył drzwi do mieszkania, wniósł mnie na górę do swojego pokoju i rzucił na łóżko. Bez żadnego problemu zdjął ze mnie moją jeansową kurtkę oraz białą bluzkę znajdującą się pod nią. Ja nie zważając na szybki obrót akcji pozbyłam się jego bluzki i spodni pozostawiając go w samych bokserkach. Justin uśmiechnął się do mnie łobuzersko i zaczął rozsuwać suwak mojej spódniczki, nie przerywałam mu, wiedziałam, że będę żałować tego co teraz zrobię, ale chyba nadszedł czas aby popełnić błąd w końcu człowiek popełnia ich wiele, a czasami zdarzają się z własnego wyboru, tak jak ten. Weszłam na niego w samej bieliźnie górując nad nim. Znów mnie pocałował, a ja czułam się jak kiedyś, tego właśnie chciałam, poczuć to co czułam zanim wszystko się skończyło. Justin przesunął swoje ręce na zapinkę mojego stanika szybkim ruchem pozbywając się go z mojego ciała. Następnie zjechał dłońmi w dół po mojej talii i zahaczył palcami o gumkę mojej bielizny. Szybko jednak pozbył się jej pozostawiając mnie całkiem nagą. Uczyniłam z nim to samo, najpierw moje ręce zaczęły kreślić jakieś dziwne znaki po jego klatce piersiowej podczas kiedy moje usta cały czas były złączone z jego. Zjechałam niżej pozbywając się materiału, który został na nim. Jeszcze raz złączyliśmy nasze wargi, przed tym jak chłopak założył prezerwatywę na swoją męskość i wsunął się we mnie. Tym razem, było o wiele przyjemniej niż za pierwszym razem. Było inaczej, niż za pierwszym razem, znacznie lepiej. Bynajmniej dla mnie. Znowu to zrobiłam, pokazałam, że liczy się w moim życiu bardziej niż ktoś inny. O Boże! Nathan! ...
Mam nadzieję, że się podoba :D Możecie traktować to jako prezent z okazji Świąt :D Komentujcie, jak się podoba rozdział ? >.<
Zajebisty *.* pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńchce nastepny !! :D
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDZIAŁ! CZEKAM NN :***
OdpowiedzUsuńSuper . Zachowała sie troche jak dziwka, ale co tam przynajmniej jest ciekawie . :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tylko..... Tiff zapomniała już jak Justin nazwał ją łatwą i dziwką? O.o
OdpowiedzUsuńHej twój Blog jest Zajebisty <# <# mam małe pytanko skąd Bierzesz te wszytskie Ruchome Obrazki i wg <# ?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wszystko dzieje się trochę za szybko... Myślę, że Twoje opowiadanie nie jest, że tak to nazwę "życiowe". Żadna dziewczyna nie zapomniałabym, jak chłopak nazwał ją "łątwą" i "dziwką", nie ważne jak bardzo by go kochała... Myślę, że musisz troszeczkę zwolnić tempo. To nie jest jakiś hejt czy coś, uważam, że masz jakiś talent i fajnie, że próbujesz :3 Sama piszę, więc wiem jak to jest :3
OdpowiedzUsuń