Ten rozdział zawiera treści erotyczne, przeznaczony jest dla osób w wieku pełnoletnim.
Haha xdd oczywiście żartuje, róbcie co chcecie tylko komentujcie >.<
Nachylił się nade mną jeszcze bardziej i pocałował dolną wargę moich ust lekko ją przygryzając, po czym zszedł na dół i robił mokre ślady na nowo odkrytej skórze, którą był brzuch. Zjeżdżał coraz niżej, zsunął ze mnie moje czarne spodnie i tunikę, która była lekko podwinięta. Podniosłam się do siadu i przejęłam władzę, pocałowałam go, po czym moje ręce powędrowały do rozporka jego spodni. Nie przestając go całować, zaczęłam dotykać materiału jego bokserek. Chciałam je z niego ściągnąć, ale powstrzymał moje nadgarstki.
- Ja pierwszy. - odparł przekręcając mnie na plecy i rozpinając zapinkę mojego stanika. Nie zdążył zsunąć z moich piersi, bo oboje usłyszeliśmy dźwięk, otwierających się drzwi. Przestraszyłam się, od razu zaczęłam szukać swoich ubrań na podłodze, kiedy je znalazłam, nie zważając na to czy są one po lewej stronie czy po prawej założyłam je.
- Justin? - usłyszeliśmy kobiecy głos, zbliżający się do pokoju, w którym byliśmy. Kiedy oboje byliśmy ubrani, chłopak pokazał okno, ustałam przy nim, a on podbiegł do mnie i zaczął mnie całować, drzwi się otworzyły, a jego mama nas zobaczyła. Lekko się uśmiechnęła i wyszła, nic nie mówiąc.
- Masz fajną mamę. - powiedziałam, w momencie, kiedy moje oczy zaszkliły się. Przytulił mnie do siebie i wyszeptał do ucha :
-Twoja też na pewno była. - wymówił to tak delikatnie, aby mnie nie zranić, udało mu się. Podniosłam lekko głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
- Szkoda, że nie zostaliśmy u mnie. - rzekłam lekko się uśmiechając. Jako odpowiedź otrzymałam śmiech chłopaka.
- Kocham Cię. - wyszeptał łapiąc moją rękę i ciągnąc mnie w kierunku schodów, nie dał mi możliwości, wypowiedzenia słów wyrażających moje uczucie. Kiedy tylko postawiłam nogę na płaskiej powierzchni, kobieta wyszła z wielkim uśmiechem z kuchni.
- Cześć. - powiedziała i podeszła do mnie. - Jestem Patricia.
- Dzień dobry, a ja Tiffany. - odparłam z lekkim opóźnieniem, przytulając kobietę.
- Od dawna jesteście razem? - spytała odwracając się do nas plecami. Spojrzałam na Justina, a on już czekał na mój wzrok. Zamknęłam swoje oczy i wyobraziłam sobie tamtą sytuację.
- Od tygodnia. - powiedziałam otwierając swoje oczy, nie wiem ile czasu milczałam, ale w końcu szukałam odpowiedzi na poprzednie pytanie. Spojrzałam na Justina, który obserwował bacznie swoją mamę. - Justin ja już pójdę.
- Tiffany, zostań, proszę. - poprosił trzymając moją dłoń w swojej. - Jeśli nie chcesz zostać tu, to możemy się przejść.
- Jeśli ty chcesz.
- Z tobą zawsze. - odparłam zakładając buty i kurtkę. Justin wszedł w tym czasie do kuchni i powiedział coś mamię, ale nie usłyszałam, rozmawiali za cicho.Wyszedł z pomieszczenia i złapał moją rękę, wyciągając mnie z mieszkania. Szliśmy w półmroku, widać było księżyc, choć nie było pełni i tak było pięknie i romantycznie. - Umiesz pływać?
- Emmm tak mi się zdaję, ale ..... - mówiłam wolno, aby zrozumieć jego pytanie.
- No to chodźmy.
- Ale dokąd?
- Zobaczysz. - odparł całując mnie w usta i prowadząc w stronę jeziora. Szłam z nim rozglądając się dookoła siebie, aż do momentu zatrzymania się. Ustaliśmy na brzegu wody i zobaczyliśmy łódkę lekko kołyszącą się na tafli wody.
- Wow, to niesamowite. - odparłam, patrząc na chłopaka.
- Pozwolisz? - spytał wskakując lekko do łódki i podając mi rękę, jako pomoc. Bez wahania położyłam swoją dłoń na jego i poczułam ucisk. Postawiłam jedną wodę na drewnianej powierzchni i lekko się zawahałam lecz zdecydowałam się na powtórzenie czynności drugą nogą. Usiadłam w kajaku na "ławeczce" przesuwając się trochę, tak aby Justin się też zmieścił. Oparłam swoją głowę o jego i stwierdziłam, że to nie jest najwygodniejsza pozycja, więc przeniosłam się na podłogę łodzi ciągnąc za sobą chłopaka. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i patrzyłam w gwiazdy, obserwowałam jedną, tą która najjaśniej świeciła. Była piękna, wyróżniała się i chyba dlatego mi się spodoba, była niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Z zamyślenia wyrwało mnie uczucie dotyku na swojej skórze. Spojrzałam na Justina i widziałam jak zostawia mokre znaki na mojej skórze.
- Justin - powiedziałam półgłosem zerkając jak podnosi swoją głowę, aby spojrzeć mi w oczy. Nastała chwilowa cisza, którą postanowiłam przerwać. - Kocham Cię.
Przybliżył się po do mnie i delikatnie musnął moją wargę, po czym oddalił się, by po chwili znowu powrócić z większą namiętnością.
Dwa tygodnie później
Dzisiejszy dzień, zakończenie semestru i kilka dni wolnych. Właśnie wracałam do domu, powoli nie śpiesząc się. Szłam patrząc na moje trampki, które wydały mi się bardzo interesujące. Mój strój nagle stał się bardziej interesujący niż wcześniej, szłam podziwiając swoje ubrania, nie rozumiejąc czemu. Udało mi się dojść do domu bez większych problemów.
- Hej - przywitałam się przechodząc przez próg drzwi.
-Cześć. - powiedział stając w korytarzu. - Tiffany musimy porozmawiać.
- Mam się bać? - zapytałam z obawą w głosie, nigdy nie był taki poważny, zawsze żartował ze wszystkiego, czy to miało się teraz zmienić?
- Wiem, że bardzo związałaś się z tym miejscem, a może nie tyle miejscem co osobami w tym miejscu, a przeważnie z jedną, ale ... - zaciął się czekając na moją reakcję.
- Nie! - krzyknęłam, domyślałam się już o co chodzi, nie mogłam mu na to pozwolić. - Nie, ja nigdzie nie jadę, zostaję tu. Rozumiesz? Nigdzie nie jadę, nie chcę wyjeżdżać.
- Rozumiem Cię, że się zakochałaś, ale ....
- Co ty możesz o tym wiedzieć? Nigdy cie nie ma, cały czas jesteś tylko w pracy, a teraz co? Chcesz, żebym znowu wróciła do Paryża? Nie ma takiej opcji. Jeśli chcesz możesz wracać sam, ale mnie zostaw w spokoju. - mówiłam podniesionym głosem. Kiedy wypowiedziałam ostatnie słowo odkręciła się na pięcie i wbiegłam po schodach do swojego pokoju, trzaskając drzwi, dając mu znak, że nie wygra ze mną i że tak łatwo się nie poddam. Rzuciłam się na łóżko i bez płaczu zastanawiałam się nad tym co miał na myśli mój ojciec. Musimy wyjechać, zapomnieć, tak będzie najlepiej. Tylko, że problem w tym, że ja nie chcę zapominać. Kocham Justina i nie chcę, aby to co nas łączy się rozwaliło, za długo na to pracowaliśmy, żeby teraz przez jedną tak głupią rzecz wszystko się spieprzyło.Wzięłam kolejny głęboki oddech, ale to nie pozwalało mi się uspokoić. Byłam zdruzgotana, miałam ochotę uciec z domu i pobiec do Justina, aby mnie przytulił i powiedział co mam zrobić, ale nie mogłam mu powiedzieć albo po prostu nie chciałam żeby wiedział. Zeszłam na dół do taty i zastałam go siedzącego na kanapie ze smutną miną. - Jeśli tak bardzo Ci zależy, to pojadę tam z tobą, ale obiecaj, że tu wrócimy.
- Na pewno nie w tym roku.
- Czyli co chwila mam zmieniać szkołę? W taki sposób w ogóle jej nie zdam, o to Ci chodzi? - pytałam już lekko wkurzona.
- Nie, ja po prostu chcę, żebyś trochę odpoczęła od tego miejsca. Może zapomniała o ...
- O czym? O mamie? O Justinie? O wszystkim co stało się tutaj?
- Może czas wrócić do przeszłości? Do Eddiego i ....
- O to ci chodzi tak? Nie mogłeś powiedzieć od razu? Posłuchaj mnie, Eddie jest dla mnie nikim, nigdy go nie kochałam, nigdy mu tego nie powiedziałam, myślałam, że to przyjdzie z czasem, ale tak się nie stało. Pojawił się Justin, który okazał się najlepszym przyjacielem na świecie, zakochałam się w nim i bez skrupułów mówię mu co do niego czuję. Eddie to zamknięty rozdział, do którego nie chcę wracać, rozumiesz? - wyrzuciłam swoje myśli tak, aby wreszcie pojął, że tak naprawdę nie chcę stąd wyjeżdżać, mam tu wszystko czego potrzebuje, z wyjątkiem Jo, ale daję radę, nie poddaję się. Walczę teraz i będę walczyła do końca.
- To nie zmienia faktu, że jutro jedziemy do Paryża, już kupiłem bilety, więc nie możesz się wycofać.
- Aha, czyli ty po prostu chciałeś mnie o tym poinformować, a nie zapytać? Sam podjąłeś decyzję, twierdząc, że tak będzie lepiej? Myliłeś się, nie chcę wracać do Paryża.
- Nie masz wyjścia. - kiedy to usłyszałam moje oczy napełniły się łzami. Chwyciłam kurtkę w rękę i wybiegłam na dwór. Nie mogłam uwierzyć jak mój ojciec się zachował, miałam prawie 17 lat, a on chciał mną rządzić? Nie dam mu sobą manipulować. Uciekłam z domu .....
Po dłuższym spacerze, który trwał około 40 minut, znalazłam się pod domem Justina, mając nadzieję, że jest sam. Weszłam po 4 schodkach w górę i za nim zapukałam w drewnianą powłokę wzięłam głęboki oddech.
- Tiffany! - przywitała mnie uśmiechnięta kobieta, po czym spojrzała na zegarek na lewym ręku i zrobiła zdziwioną minę. Wyjęłam telefon, aby zobaczyć godzinę, nie było aż tak późno dochodziła dopiero 18.30, więc nie rozumiałam jej zdziwienia.
- Jest Justin? - spytałam nadal stojąc na dworze.
- Tak, może wejdziesz? - dopiero po przekroczeniu progu mieszkania, dostrzegłam mamę chłopaka w bardzo ładnej sukience i makijażu.
- Bardzo ładnie pani wygląda - nie powiedziałam tego z grzeczności, naprawdę tak sądziłam.
- Bardzo dziękuję, właśnie wybieram się na randkę. - poinformowała mnie kobieta i poprawiła lekko włosy.
- Jest idealnie. - odparłam, a dźwięk dzwonka do drzwi zabrzęczał.
- To pewnie on. Justin jest na górze. Do zobaczenia. - powiedziała zabierając z krzesła swój żakiet i wyszła z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Rozejrzałam się po parterze i postanowiłam wejść na piętro. Po cichu, aby nie wydać, że ktoś jest w domu. Lekko zapukałam do drzwi chłopaka, jak to robiła jego mama. Nastała chwila ciszy, grająca gitara przestała grać, a głos chłopaka ucichł. Podszedł do drzwi i je otworzył.
- Mówiłem Ci, że nie mam nic przeciwko .. - mówił na jednym tchu nie otwierając oczu. - Tiffany, co ty tu robisz?
- Muszę Ci coś powiedzieć. - odparłam wchodząc do środka pokoju. - Justin ja ....
- Zaraz, poczekaj najpierw to. - powiedział ujmując moją twarz w dłonie i delikatni pocałował moje wargi.
- Muszę wrócić do Paryża. - powiedziałam, kiedy tylko odsunął się od moich ust.
- Co? Ale dlaczego? - spytał zaniepokojony.
- Mój tata chce, żebym wróciła tam na stałe. - odparłam prawie płacząc. - Ale on nie rozumie, że ja tego nie chcę.
- Kocham Cię i jakkolwiek będzie brzmiała twoja decyzja ja zawsze będę po twojej stronie rozumiesz?
- Ale ja nie chcę wyjeżdżać, bo kiedy to zrobię to przestaniemy się spotykać, a tego nie chcę. Jesteś pierwszym chłopakiem, którego kocham. Nie chcę tego zmarnować, bo ty też mnie kochasz, to nie zdarza się tak często. - rzekłam przytulając się do jego klatki piersiowej.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. - powiedział całując mnie w czubek głowy. - Jesteś dla mnie wszystkim.
- Tak samo jak ty dla mnie.
*** Justin
- Jesteś dla mnie wszystkim - powiedziałem, a jej oczy automatycznie się zabłysnęły. Ucieszyła mnie taka reakcja. Nie wiedziałem jaką decyzję podejmie i to mnie bolało, to może być nasz ostatni dzień spęczony razem. Nie mogę go zmarnować, chcę, żeby nigdy go nie zapomniała.
- Tak samo jak ty dla mnie. - kiedy wypowiedziała te słowa, mogłem wszystko. Objąłem ją w pasie i przysunąłem jeszcze bardziej do siebie. Spojrzała na mnie z dołu, wyglądała tak niewinnie, pocałowałem ją w usta, przeobrażając delikatny całus w namiętne wyznanie. Nie odrywałem swoich ust od jej warg, dopóki nie zostałem popchnięty w stronę łóżka, usiadłem na nim, a ona zajęła miejsce na moich kolanach. Znowu się pocałowaliśmy, a kolejne ruchy, były coraz bardziej namiętne niż wcześniejsze. Złapałem za końcówkę materiału jej bluzki i pociągnąłem do góry. Podniosła ręce, a ja dokończyłem ściąganie z niej koszulki, przed moimi oczami ukazał się fioletowy, koronkowy stanik, nie mogłem oderwać od niego wzroku, aż do momentu, kiedy złapała moją brody i znów pocałowała usta. Zabrałem się za guzik od jej spodni, nie protestowała, ku mojemu zdziwieniu pomogła mi. Sunęła sama z siebie dolną część odzieży i pozbyła się obuwia. Po chwili wróciła do mnie i ściągnęła ze moją koszulkę, ukazał się mój tors, który bardzo ją zainteresował. Zaczęła robić dziwne znaki na mojej skórze. Postanowiłem zacząć to do czego ta sytuacja zmierzała. Zdjąłem ją ze swoich kolan i położyłem na pościeli. Leżała pode mną czekając na mój ruch, delikatnie pocałowałem jej wargi, później odznaczyłem swoje usta na jej szyi i cały czas schodziłem niżej. Pocałowałem skórę jej dekoltu, a ona lekko się spięła.
- Na pewno? - spytałem się jej chcąc upewnić się, czy tego chce.
- Tak. - powiedziała przygryzając lekko dolną wargę. Patrzyłem jeszcze na nią przez chwilę, po czym wróciłem do poprzedniego zajęcia. Bez problemu poradziłem sobie z zapięciem od jej stanika. Jęknęła cicho, kiedy wziąłem do buzi jeden z jej gruczołów sutkowych. Ścisnąłem lekko jej pierś i to samo zrobiłem z drugą. Słuchałem, jak cicho jęczy, miałem tylko nadzieję, że z rozkoszy.
*** Tiffany
Nie mogłam się powstrzymać, jęki same wychodziły z moich ust. Próbowałam je powstrzymać, ale nic z tego, nie udawało mi się. Pierwszy raz czułam coś takiego, było to jednocześnie dziwne, ale i przyjemne, dlatego nie chciałam, żeby przestawał. Ciepłą dłonią musnął wewnętrzną stronę uda, to samo miejsce, jęknęłam cicho, kiedy delikatnie przejechał palcami po mojej bieliźnie. Zaczął masować wrażliwe miejsce, a moje biodra zaczęły poruszać się pod wpływem przyjemnego uczucia. Powoli wsunął swoją rękę pod materiał moich majtek zaczynając kciukiem łagodnie masować moją łechtaczkę. Ciche jęknięcia wypływały z moich rozchylonych ust. Położył swoje dłonie na moich udach, lekko je rozchylając. Znowu zagłębił się w mojej bieliźnie. Tym razem, jego środkowy palec znalazł się tuż przy moim wejściu. Łagodnie wsunął we mnie palec. To jednak nie powstrzymało cichego jęknięcia. Kiedy chwilowo zaprzestał robić tą czynność chciałam się z nim trochę podroczyć, więc przesunęłam się trochę na łóżku, uciekając od jego dotyku, jednak na próżno zabawa skończyła się bardzo szybko. Justin chwycił moje kostki u nóg i z łatwością przyciągnął mnie bliżej siebie. Lekko zachichotałam, wywołując uśmiech na jego twarzy. Złapał za gumkę moich majtek i bez problemu pozbył się ich ze mnie. Zacisnęłam mocno nogi lecz na próżno, Justin już rozchylił moje uda i patrzył prosto w moje oczy. Przysunął się do mnie delikatnie i musnął moją dolną wargę. Wrócił do poprzedniej pozycji i po chwili poczułam jak jego ciepły język liże moje centrum. Jego dłonie natychmiast powstrzymały moje uda od zaciśnięcia się, aby mógł kontynuować. Nie byłam w stanie kontrolować jęków wydostających się z moich ust. Nie wiedziałam co zrobić z rękoma, postanowiłam jedną zacisnąć na prześcieradle, a drugą na poduszce, która znajdowała się nad moją głową. Mały pisk uciekł z moich ust, kiedy jego język wsunął się do mojego wejścia.
- Mam przestać? - spytał wysuwając się z pomiędzy moich ud.
- Nie - mruknęłam z ledwością łapiąc oddech. Powrócił do poprzedniego zajęcia troszeczkę zmieniając swoje zamiary jedna z jego rąk opuściła moje udo i środkowym palcem najpierw przejechał wzdłuż mojego wejścia, by po chwili powoli się w nie wsunąć. Czułam jak wsuwa i wysuwa ze mnie palec, jeżdżąc językiem po mojej łechtaczce. Przerwał, widział, że dochodzę do tego do czego dążył. Przywarł do moich ust i wkradł się językiem przez moje rozchylone wargi. Zaśmiał się lekko, kiedy jęknęłam w jego usta. Ręka z jego biodra przeniosła się z powrotem do mojego wejścia. Zakreślił kilka kółek wokół niego, by po chwili wsunąć palec. Całował mnie nie przestając zaczętej niedawno czynności. I po chwili doszłam. Chłopak wysunął ze mnie swój palec i położył się obok mnie.
- I jak się czujesz? - spytał odkręcając się w moją stronę.
- Bez silnie. - odparłam, a na ustach chłopaka pojawił się łobuzerski uśmiech. - Ale nie na tyle żeby się nie zrewanżować.
Mina Justina była bezcenna, lekko zdziwiona, trochę bardziej radosna. Wisiałam nad chłopakiem całkiem naga już nie zwracając na to uwagi. Szybko poradziłam sobie z rozporkiem jego spodni następnie się ich pozbywając. Justin leżał pode mną w samych bokserkach, zniżyłam się lekko i przejechałam ręką po materiale jego majtek, poczułam górkę, którą robił jego penis. Złapałam za gumkę materiału i delikatnie zsunęłam na dół, ręce chłopaka znalazły się na moich.
- Jeśli nie chcesz to ...
- Chcę, i muszę się zrewanżować. - odparłam uśmiechając się do niego. Ściągnęłam z niego ostatnią część ubioru i spojrzałam na jego męskość. Oderwałam od tego wzrok, aby spojrzeć na Justina. Pocałowałam go jeszcze raz i wróciłam do poprzedniego poziomu. Chłopak usiadł na brzegu łóżka, a ja uklękłam przed nim pomiędzy jego nogami. Usta Justina delikatnie się rozchyliły, kiedy dotknęłam swoją dłonią jego drżącej erekcji. Poruszałam swoją ręką w górę i dół sprawiając mu przyjemność. Czułam jego dłoń, która lekko dotykała mojej, gdy zbliżałam się do jego końcówki. Po kilku minutach zauważyłam, ze oddech chłopaka znacząco przyspieszył, jego klatka unosiła się i opadała coraz szybciej. Nie przestawałam lekko pocierać kciukiem główki jego męskości , czemu towarzyszyły niskie jęknięcia wydostające się z jego ust. Przysunęłam się nieco bliżej. Moja lewa ręka znalazła się na jego kolanie, podczas gdy prawą śmiało dotykałam jego erekcji. Przyglądał się intensywnie przez wpół otwarte powieki jak zostawiam małe pocałunki na jego twardej długości, kreśląc przy tym językiem ślady od spodu. Mój język wkrótce oplótł główkę jego penisa. Justin w odpowiedzi lekko uniósł swoje biodra z materaca. Z jego ust wydobył się niskie mruknięcie. Postanowiłam użyć swojej dłoni do masowania jego długości, podczas gdy do ust wzięłam tylko niedługą część. Moje ruchy stały się szybsze, zwiększyłam częstotliwość z jaką poruszałam moją dłonią wokół jego penisa. Mocniej zacisnęłam palce na jego udzie, jego oczy momentalnie się zamknęły, a z rozchylonych warg nie przestały wydostawać się głębokie westchnięcia. Kiedy z powrotem skupił swój wzrok na mnie przesunął lekko swoją dłoń i delikatnie przejeżdżał opuszkami palców po moim policzku. Delikatnie przejechałam językiem po małej szczelinie, kropelki substancji, które z niej wypłynęły miały słony smak. Przeniosłam swoją rękę na jego jądra i delikatnie ścisnęłam, ciecz wyprysnęła z jego męskości i osadziła się na moich piersiach. Justin podał mi rękę, którą bez wahania złapałam. Pociągnął mnie ku sobie i pocałował, po czym przekręcił na plecy i pozbył się substancji z mojego biustu. Śmialiśmy się, ale oboje wiedzieliśmy, że to jeszcze nie wszystko. Chłopak przesunął się po pościeli w kierunku szafki, otworzył ją i wyjął z niej małe opakowanie z prezerwatywą.
- Chcesz tego? - spytał zamykając półkę.
- Chcę to przeżyć z tobą. - powiedziałam przybliżając się do niego i zostawiając znak swojej miłości na jego ustach. Delikatnie się uśmiechnął i bez problemu poradził sobie z folią zabezpieczenia. Zaczęłam się denerwować, nie wiem czemu, może dlatego, że jeszcze tego nie robiłam?
- Tiffany, ja też jeszcze tego nie robiłem. - odparł jakby czytając w moich myślach. Pocałowałam go jeszcze raz i przysunęłam się do oparcia łóżka. Chłopak założył gumkę na swoją męskość i przysunął się do mnie. Znalazł wejście w mojej kobiecości i wsunął się we mnie. Poczułam ból, kiedy przebił moją błonę dziewiczą. - Przepraszam.
- Nic się nie stało. - zapewniłam go, choć tak naprawdę bolało, nie rozumiałam jak ludzie mogą to robić, jak kobiety mogą to robić. Po kolejnym wysunięciu się i wsunięciu się penisa we mnie, wreszcie poczułam przyjemność. Zaczęłam się cieszyć stosunkiem razem z nim. Z naszych ust wydobywały się jęknięcia, nie hamowaliśmy się, byliśmy bez oporów, cieszyliśmy się, że jesteśmy teraz razem. Oboje doszliśmy w tym samym czasie. Justin zsunął ze swojego penisa zużytą prezerwatywę i wyrzucił ją do kosza. Odwrócił się do mnie i pocałował mnie. - Kocham Cię.
- Ja ciebie też Tiffany. I cieszę się, że przyszłaś do mnie.
- Ja też się bardzo cieszę. - odparłam ponownie go całując. Dochodziła godzina 22.00, a my nadal leżeliśmy bez ubrań wtuleni w siebie. - Ja powinnam już iść.
- Dlaczego? - spytała. Zeszłam z materacu i założyłam swoją bieliznę, która leżała na podłodze. Justin powtórzył mój ruch i też się ubrał. - Zostań, to ostatnia noc.
- Zgoda. - uśmiechnęłam się i znów złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek.
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie było tak łatwo napisać ten rozdział >.< Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie >.<
- Na pewno nie w tym roku.
- Czyli co chwila mam zmieniać szkołę? W taki sposób w ogóle jej nie zdam, o to Ci chodzi? - pytałam już lekko wkurzona.
- Nie, ja po prostu chcę, żebyś trochę odpoczęła od tego miejsca. Może zapomniała o ...
- O czym? O mamie? O Justinie? O wszystkim co stało się tutaj?
- Może czas wrócić do przeszłości? Do Eddiego i ....
- O to ci chodzi tak? Nie mogłeś powiedzieć od razu? Posłuchaj mnie, Eddie jest dla mnie nikim, nigdy go nie kochałam, nigdy mu tego nie powiedziałam, myślałam, że to przyjdzie z czasem, ale tak się nie stało. Pojawił się Justin, który okazał się najlepszym przyjacielem na świecie, zakochałam się w nim i bez skrupułów mówię mu co do niego czuję. Eddie to zamknięty rozdział, do którego nie chcę wracać, rozumiesz? - wyrzuciłam swoje myśli tak, aby wreszcie pojął, że tak naprawdę nie chcę stąd wyjeżdżać, mam tu wszystko czego potrzebuje, z wyjątkiem Jo, ale daję radę, nie poddaję się. Walczę teraz i będę walczyła do końca.
- To nie zmienia faktu, że jutro jedziemy do Paryża, już kupiłem bilety, więc nie możesz się wycofać.
- Aha, czyli ty po prostu chciałeś mnie o tym poinformować, a nie zapytać? Sam podjąłeś decyzję, twierdząc, że tak będzie lepiej? Myliłeś się, nie chcę wracać do Paryża.
- Nie masz wyjścia. - kiedy to usłyszałam moje oczy napełniły się łzami. Chwyciłam kurtkę w rękę i wybiegłam na dwór. Nie mogłam uwierzyć jak mój ojciec się zachował, miałam prawie 17 lat, a on chciał mną rządzić? Nie dam mu sobą manipulować. Uciekłam z domu .....
Po dłuższym spacerze, który trwał około 40 minut, znalazłam się pod domem Justina, mając nadzieję, że jest sam. Weszłam po 4 schodkach w górę i za nim zapukałam w drewnianą powłokę wzięłam głęboki oddech.
- Tiffany! - przywitała mnie uśmiechnięta kobieta, po czym spojrzała na zegarek na lewym ręku i zrobiła zdziwioną minę. Wyjęłam telefon, aby zobaczyć godzinę, nie było aż tak późno dochodziła dopiero 18.30, więc nie rozumiałam jej zdziwienia.
- Jest Justin? - spytałam nadal stojąc na dworze.
- Tak, może wejdziesz? - dopiero po przekroczeniu progu mieszkania, dostrzegłam mamę chłopaka w bardzo ładnej sukience i makijażu.
- Bardzo ładnie pani wygląda - nie powiedziałam tego z grzeczności, naprawdę tak sądziłam.
- Bardzo dziękuję, właśnie wybieram się na randkę. - poinformowała mnie kobieta i poprawiła lekko włosy.
- Jest idealnie. - odparłam, a dźwięk dzwonka do drzwi zabrzęczał.
- To pewnie on. Justin jest na górze. Do zobaczenia. - powiedziała zabierając z krzesła swój żakiet i wyszła z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Rozejrzałam się po parterze i postanowiłam wejść na piętro. Po cichu, aby nie wydać, że ktoś jest w domu. Lekko zapukałam do drzwi chłopaka, jak to robiła jego mama. Nastała chwila ciszy, grająca gitara przestała grać, a głos chłopaka ucichł. Podszedł do drzwi i je otworzył.
- Mówiłem Ci, że nie mam nic przeciwko .. - mówił na jednym tchu nie otwierając oczu. - Tiffany, co ty tu robisz?
- Muszę Ci coś powiedzieć. - odparłam wchodząc do środka pokoju. - Justin ja ....
- Zaraz, poczekaj najpierw to. - powiedział ujmując moją twarz w dłonie i delikatni pocałował moje wargi.
- Muszę wrócić do Paryża. - powiedziałam, kiedy tylko odsunął się od moich ust.
- Co? Ale dlaczego? - spytał zaniepokojony.
- Mój tata chce, żebym wróciła tam na stałe. - odparłam prawie płacząc. - Ale on nie rozumie, że ja tego nie chcę.
- Kocham Cię i jakkolwiek będzie brzmiała twoja decyzja ja zawsze będę po twojej stronie rozumiesz?
- Ale ja nie chcę wyjeżdżać, bo kiedy to zrobię to przestaniemy się spotykać, a tego nie chcę. Jesteś pierwszym chłopakiem, którego kocham. Nie chcę tego zmarnować, bo ty też mnie kochasz, to nie zdarza się tak często. - rzekłam przytulając się do jego klatki piersiowej.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. - powiedział całując mnie w czubek głowy. - Jesteś dla mnie wszystkim.
- Tak samo jak ty dla mnie.
*** Justin
- Jesteś dla mnie wszystkim - powiedziałem, a jej oczy automatycznie się zabłysnęły. Ucieszyła mnie taka reakcja. Nie wiedziałem jaką decyzję podejmie i to mnie bolało, to może być nasz ostatni dzień spęczony razem. Nie mogę go zmarnować, chcę, żeby nigdy go nie zapomniała.
- Tak samo jak ty dla mnie. - kiedy wypowiedziała te słowa, mogłem wszystko. Objąłem ją w pasie i przysunąłem jeszcze bardziej do siebie. Spojrzała na mnie z dołu, wyglądała tak niewinnie, pocałowałem ją w usta, przeobrażając delikatny całus w namiętne wyznanie. Nie odrywałem swoich ust od jej warg, dopóki nie zostałem popchnięty w stronę łóżka, usiadłem na nim, a ona zajęła miejsce na moich kolanach. Znowu się pocałowaliśmy, a kolejne ruchy, były coraz bardziej namiętne niż wcześniejsze. Złapałem za końcówkę materiału jej bluzki i pociągnąłem do góry. Podniosła ręce, a ja dokończyłem ściąganie z niej koszulki, przed moimi oczami ukazał się fioletowy, koronkowy stanik, nie mogłem oderwać od niego wzroku, aż do momentu, kiedy złapała moją brody i znów pocałowała usta. Zabrałem się za guzik od jej spodni, nie protestowała, ku mojemu zdziwieniu pomogła mi. Sunęła sama z siebie dolną część odzieży i pozbyła się obuwia. Po chwili wróciła do mnie i ściągnęła ze moją koszulkę, ukazał się mój tors, który bardzo ją zainteresował. Zaczęła robić dziwne znaki na mojej skórze. Postanowiłem zacząć to do czego ta sytuacja zmierzała. Zdjąłem ją ze swoich kolan i położyłem na pościeli. Leżała pode mną czekając na mój ruch, delikatnie pocałowałem jej wargi, później odznaczyłem swoje usta na jej szyi i cały czas schodziłem niżej. Pocałowałem skórę jej dekoltu, a ona lekko się spięła.
- Na pewno? - spytałem się jej chcąc upewnić się, czy tego chce.
- Tak. - powiedziała przygryzając lekko dolną wargę. Patrzyłem jeszcze na nią przez chwilę, po czym wróciłem do poprzedniego zajęcia. Bez problemu poradziłem sobie z zapięciem od jej stanika. Jęknęła cicho, kiedy wziąłem do buzi jeden z jej gruczołów sutkowych. Ścisnąłem lekko jej pierś i to samo zrobiłem z drugą. Słuchałem, jak cicho jęczy, miałem tylko nadzieję, że z rozkoszy.
*** Tiffany
Nie mogłam się powstrzymać, jęki same wychodziły z moich ust. Próbowałam je powstrzymać, ale nic z tego, nie udawało mi się. Pierwszy raz czułam coś takiego, było to jednocześnie dziwne, ale i przyjemne, dlatego nie chciałam, żeby przestawał. Ciepłą dłonią musnął wewnętrzną stronę uda, to samo miejsce, jęknęłam cicho, kiedy delikatnie przejechał palcami po mojej bieliźnie. Zaczął masować wrażliwe miejsce, a moje biodra zaczęły poruszać się pod wpływem przyjemnego uczucia. Powoli wsunął swoją rękę pod materiał moich majtek zaczynając kciukiem łagodnie masować moją łechtaczkę. Ciche jęknięcia wypływały z moich rozchylonych ust. Położył swoje dłonie na moich udach, lekko je rozchylając. Znowu zagłębił się w mojej bieliźnie. Tym razem, jego środkowy palec znalazł się tuż przy moim wejściu. Łagodnie wsunął we mnie palec. To jednak nie powstrzymało cichego jęknięcia. Kiedy chwilowo zaprzestał robić tą czynność chciałam się z nim trochę podroczyć, więc przesunęłam się trochę na łóżku, uciekając od jego dotyku, jednak na próżno zabawa skończyła się bardzo szybko. Justin chwycił moje kostki u nóg i z łatwością przyciągnął mnie bliżej siebie. Lekko zachichotałam, wywołując uśmiech na jego twarzy. Złapał za gumkę moich majtek i bez problemu pozbył się ich ze mnie. Zacisnęłam mocno nogi lecz na próżno, Justin już rozchylił moje uda i patrzył prosto w moje oczy. Przysunął się do mnie delikatnie i musnął moją dolną wargę. Wrócił do poprzedniej pozycji i po chwili poczułam jak jego ciepły język liże moje centrum. Jego dłonie natychmiast powstrzymały moje uda od zaciśnięcia się, aby mógł kontynuować. Nie byłam w stanie kontrolować jęków wydostających się z moich ust. Nie wiedziałam co zrobić z rękoma, postanowiłam jedną zacisnąć na prześcieradle, a drugą na poduszce, która znajdowała się nad moją głową. Mały pisk uciekł z moich ust, kiedy jego język wsunął się do mojego wejścia.
- Mam przestać? - spytał wysuwając się z pomiędzy moich ud.
- Nie - mruknęłam z ledwością łapiąc oddech. Powrócił do poprzedniego zajęcia troszeczkę zmieniając swoje zamiary jedna z jego rąk opuściła moje udo i środkowym palcem najpierw przejechał wzdłuż mojego wejścia, by po chwili powoli się w nie wsunąć. Czułam jak wsuwa i wysuwa ze mnie palec, jeżdżąc językiem po mojej łechtaczce. Przerwał, widział, że dochodzę do tego do czego dążył. Przywarł do moich ust i wkradł się językiem przez moje rozchylone wargi. Zaśmiał się lekko, kiedy jęknęłam w jego usta. Ręka z jego biodra przeniosła się z powrotem do mojego wejścia. Zakreślił kilka kółek wokół niego, by po chwili wsunąć palec. Całował mnie nie przestając zaczętej niedawno czynności. I po chwili doszłam. Chłopak wysunął ze mnie swój palec i położył się obok mnie.
- I jak się czujesz? - spytał odkręcając się w moją stronę.
- Bez silnie. - odparłam, a na ustach chłopaka pojawił się łobuzerski uśmiech. - Ale nie na tyle żeby się nie zrewanżować.
Mina Justina była bezcenna, lekko zdziwiona, trochę bardziej radosna. Wisiałam nad chłopakiem całkiem naga już nie zwracając na to uwagi. Szybko poradziłam sobie z rozporkiem jego spodni następnie się ich pozbywając. Justin leżał pode mną w samych bokserkach, zniżyłam się lekko i przejechałam ręką po materiale jego majtek, poczułam górkę, którą robił jego penis. Złapałam za gumkę materiału i delikatnie zsunęłam na dół, ręce chłopaka znalazły się na moich.
- Jeśli nie chcesz to ...
- Chcę, i muszę się zrewanżować. - odparłam uśmiechając się do niego. Ściągnęłam z niego ostatnią część ubioru i spojrzałam na jego męskość. Oderwałam od tego wzrok, aby spojrzeć na Justina. Pocałowałam go jeszcze raz i wróciłam do poprzedniego poziomu. Chłopak usiadł na brzegu łóżka, a ja uklękłam przed nim pomiędzy jego nogami. Usta Justina delikatnie się rozchyliły, kiedy dotknęłam swoją dłonią jego drżącej erekcji. Poruszałam swoją ręką w górę i dół sprawiając mu przyjemność. Czułam jego dłoń, która lekko dotykała mojej, gdy zbliżałam się do jego końcówki. Po kilku minutach zauważyłam, ze oddech chłopaka znacząco przyspieszył, jego klatka unosiła się i opadała coraz szybciej. Nie przestawałam lekko pocierać kciukiem główki jego męskości , czemu towarzyszyły niskie jęknięcia wydostające się z jego ust. Przysunęłam się nieco bliżej. Moja lewa ręka znalazła się na jego kolanie, podczas gdy prawą śmiało dotykałam jego erekcji. Przyglądał się intensywnie przez wpół otwarte powieki jak zostawiam małe pocałunki na jego twardej długości, kreśląc przy tym językiem ślady od spodu. Mój język wkrótce oplótł główkę jego penisa. Justin w odpowiedzi lekko uniósł swoje biodra z materaca. Z jego ust wydobył się niskie mruknięcie. Postanowiłam użyć swojej dłoni do masowania jego długości, podczas gdy do ust wzięłam tylko niedługą część. Moje ruchy stały się szybsze, zwiększyłam częstotliwość z jaką poruszałam moją dłonią wokół jego penisa. Mocniej zacisnęłam palce na jego udzie, jego oczy momentalnie się zamknęły, a z rozchylonych warg nie przestały wydostawać się głębokie westchnięcia. Kiedy z powrotem skupił swój wzrok na mnie przesunął lekko swoją dłoń i delikatnie przejeżdżał opuszkami palców po moim policzku. Delikatnie przejechałam językiem po małej szczelinie, kropelki substancji, które z niej wypłynęły miały słony smak. Przeniosłam swoją rękę na jego jądra i delikatnie ścisnęłam, ciecz wyprysnęła z jego męskości i osadziła się na moich piersiach. Justin podał mi rękę, którą bez wahania złapałam. Pociągnął mnie ku sobie i pocałował, po czym przekręcił na plecy i pozbył się substancji z mojego biustu. Śmialiśmy się, ale oboje wiedzieliśmy, że to jeszcze nie wszystko. Chłopak przesunął się po pościeli w kierunku szafki, otworzył ją i wyjął z niej małe opakowanie z prezerwatywą.
- Chcesz tego? - spytał zamykając półkę.
- Chcę to przeżyć z tobą. - powiedziałam przybliżając się do niego i zostawiając znak swojej miłości na jego ustach. Delikatnie się uśmiechnął i bez problemu poradził sobie z folią zabezpieczenia. Zaczęłam się denerwować, nie wiem czemu, może dlatego, że jeszcze tego nie robiłam?
- Tiffany, ja też jeszcze tego nie robiłem. - odparł jakby czytając w moich myślach. Pocałowałam go jeszcze raz i przysunęłam się do oparcia łóżka. Chłopak założył gumkę na swoją męskość i przysunął się do mnie. Znalazł wejście w mojej kobiecości i wsunął się we mnie. Poczułam ból, kiedy przebił moją błonę dziewiczą. - Przepraszam.
- Nic się nie stało. - zapewniłam go, choć tak naprawdę bolało, nie rozumiałam jak ludzie mogą to robić, jak kobiety mogą to robić. Po kolejnym wysunięciu się i wsunięciu się penisa we mnie, wreszcie poczułam przyjemność. Zaczęłam się cieszyć stosunkiem razem z nim. Z naszych ust wydobywały się jęknięcia, nie hamowaliśmy się, byliśmy bez oporów, cieszyliśmy się, że jesteśmy teraz razem. Oboje doszliśmy w tym samym czasie. Justin zsunął ze swojego penisa zużytą prezerwatywę i wyrzucił ją do kosza. Odwrócił się do mnie i pocałował mnie. - Kocham Cię.
- Ja ciebie też Tiffany. I cieszę się, że przyszłaś do mnie.
- Ja też się bardzo cieszę. - odparłam ponownie go całując. Dochodziła godzina 22.00, a my nadal leżeliśmy bez ubrań wtuleni w siebie. - Ja powinnam już iść.
- Dlaczego? - spytała. Zeszłam z materacu i założyłam swoją bieliznę, która leżała na podłodze. Justin powtórzył mój ruch i też się ubrał. - Zostań, to ostatnia noc.
- Zgoda. - uśmiechnęłam się i znów złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek.
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie było tak łatwo napisać ten rozdział >.< Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie >.<